Perturbacje na rynku giełdowym spowodowała państwowa spółka Kweichow Moutai, a dokładniej doniesienia rządowych mediów dotyczące jej akcji. Kweichow Moutai to obecnie globalny lider w produkcji likierów (przebił w tym obszarze brytyjskiego producenta Diageo) oraz najbardziej rentowna spółka na świecie (marża operacyjna na poziomie 72 proc.). Firma w ostatnim czasie pozyskała ogromne kapitały z emisji akcji i tym samym znalazła się na celowniku Pekinu. Kiedy Xinhua poinformowała, że akcje giganta rosną w zbyt szybkim tempie, rozpoczęła się ich wyprzedaż.

Do kampanii przeciwko Kweichow Moutai dołączył parkiet w Szanghaju, który zarzucił brokerom giełdowym zbyt agresywne działania w ustalaniu ceny docelowej akcji. Nie trzeba było długo czekać na reakcję inwestorów, którzy masowo pozbywali się akcji nie tylko tej firmy, ale i innych blue chips.

Działanie Pekinu uderzające we własną spółkę to element taktyki władz zmierzającej do ostudzenia aktywności spekulacyjnej. Natomiast wybór firmy z branży alkoholowej to nie przypadek. Poza światowymi sukcesami, Kweichow Moutai to także druga najważniejsza, po PingAn, składowa indeksu SSE 50. Oznacza to, iż wszelkie zawirowania w jej akcjach odbijają się na szerszym rynku. Pod koniec listopada dotkliwie wahań na giełdzie doświadczyły korporacje o dużej kapitalizacji – mocno zanurkowały akcje Industrial & Commercial Bank of China Ltd. czy Ping An Insurance (Group) Co. Kurs wielu akcji spadł najniżej od czerwca ubiegłego roku. Indeks CSI 300 zmalał o 3 proc., SSE – o 0,7 proc., ChiNext – o 2,8 proc. Zareagował nawet hongkoński Hang Seng Index, który spadł o 1 proc.

Obniżki na giełdzie wywołane zostały nie tylko doniesieniami prasowymi, które dolały oliwy do ognia, ale przede wszystkim przez obawy inwestorów dotyczące zaostrzenia płynności. W ostaniem czasie Pekin podjął kroki w kierunku ograniczenia zbyt szybko rozrastającego się rynku internetowych mikropożyczek. Pod koniec listopada Ludowy Bank Chin zawiesił możliwość licencjonowania przez organy regulacyjne nowych firm świadczących usługi mikropożyczek za pośrednictwem platform online.

Reklama

W ostatnich latach chińskie władze lokalne ochoczo aprobowały zakładanie małych firm zajmujących się pożyczkami online lub zezwalały stacjonarnym podmiotom pożyczkowym na prowadzenie takiej działalności. Na koniec pierwszego półrocza 2017 r. funkcjonowało 200 licencjonowanych firm udzielających pożyczek online.

Należy przy tym dodać, iż w Chinach działa mnóstwo pożyczkodawców online bez jakiejkolwiek licencji – ich liczbę szacuje się na około 2 tys. Pożyczki udzielane przez takie platformy są bardzo zróżnicowane (pojedyncza transakcja zawiera się w przedziale 8 tys.-150 tys. dol.), jednak bardzo często konsumenci zaciągają dług na kilku platformach jednocześnie.

Ostatecznie krótkoterminowe pożyczki chińskich gospodarstw domowych wyniosły w trzecim kwartale 232 mld dol., co oznacza trzykrotny wzrost w porównaniu z analogicznym okresem w 2016 r. Jaką część stanowią pożyczki udzielane online trudno oszacować, ze względu na brak transparentności takich platform i nierzadko funkcjonowanie bez zezwolenia.

Pekin zakazując licencjonowania nowych firm pożyczających online, tłumaczył swój krok bardzo agresywnymi i często sprzecznym z prawem zachowaniem agentów windykacyjnych. Media donosiły w ostatnich miesiącach o wielu takich przypadkach. Zakładając, ze tylko część tych skandali wydostała się do prasy, działalność tych podmiotów może budzić spore wątpliwości.

Zarządzenie banku centralnego to najostrzejszy przepis dotyczący działalności pozabankowych podmiotów, które stanowią alternatywę dla tradycyjnych banków i obsługują również osoby wykluczone z oficjalnego systemu finansowego. Spora część takich firm, np. Qudian, PPDAI, Hexindai i Rong360 jest notowana na amerykańskich parkietach. Po ogłoszeniu przez Ludowy Bank Chin obostrzeń, ich akcje zanurkowały.

Do spadków na giełdach chińskich przyczyniły się także rynek obligacji. Rentowność obligacji rządowych jest najwyższa od 3 lat. Jednak rośnie ona zbyt szybko, co powoduje znaczne zwiększenie się kosztów finansowania spółek i powoduje wahania na parkietach. Efekt ten jest podobny do podniesienia stóp procentowych. Przy przekraczających bilion dol. obligacjach o terminie wykupu w najbliższym i kolejnym roku, chińskie korporacje państwowe będą coraz kosztowniejsze w utrzymaniu.

Ostatnie działania Pekinu mają regulować chiński sektor finansowy, również rozwijające się fintechy. Faktycznie, istniały spółki, których akcje szczególnie upodobali sobie inwestorzy i spekulanci, np. wspomniany wcześniej Kweichow Moutai. Ostatecznie wielu z nich nabyło akcje z marżą, stąd korekta jest raczej nieunikniona. Z kolei samo zakazanie wydawania licencji dla pożyczkodawców online będzie miało niewielki wpływ na całkowity popyt na kredyty w Państwie Środka. Jednak z pewnością zniechęci ewentualnych nowych graczy i trochę wzmocni przejrzystość w sektorze. Jednak doraźne schładzanie rynku nie może być strategią długoterminową Pekinu, a wskazuje raczej, że dogłębne reformy są niezbędne.

Autor: Ewa Cieślik

>>> Czytaj też: W tym rankingu Chiny wypadają najgorzej. Są najbardziej jednolitym krajem

>>> Czytaj też: