Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro zapowiedział w orędziu na zakończenie roku podniesienie płacy minimalnej o 40 proc. Krytycy wskazują, że w efekcie tej decyzji wzrośnie inflacja, która już jest trzycyfrowa.

Zwiększenie minimalnego wynagrodzenia będzie "chronić robotników" przed "wojną gospodarczą wydaną socjalistycznemu narodowi Wenezueli" przez USA i innych - powiedział w niedzielę (czasu miejscowego) Maduro w przemówieniu telewizyjnym, przekonując, że to "dobra wiadomość".

Z taką oceną nie zgadzają się krytycy władz, którzy wskazują, że podniesienie płacy minimalnej w warunkach kryzysu gospodarczego dodatkowo wywinduje inflację. Według kontrolowanego przez opozycję parlamentu w ubiegłym roku ceny wzrosły o 1400 proc.

Przez większość swojego wystąpienia Maduro obwiniał czynniki zewnętrzne o problemy gospodarcze Wenezueli; mówił m.in., że kraje, takie jak USA atakują boliwara, wenezuelską walutę i sabotują krajowy przemysł naftowy.

Wenezuela pogrążona jest od czterech lat w kryzysie gospodarczym i społecznym, zmaga się z recesją i trzycyfrową inflacją, niedoborami żywności i leków. Opozycja oskarża prezydenta Nicolasa Maduro o doprowadzenie kraju do ruiny gospodarczej i autorytarne zapędy.

Reklama

Problemom gospodarczym towarzyszy głęboki kryzys polityczny - w wielotysięcznych, antyrządowych protestach, organizowanych niemal codziennie od kwietnia do lipca, zginęło co najmniej 120 osób. Domagano się m.in. przedterminowych wyborów, zgody na wpuszczenie do kraju pomocy humanitarnej, poszanowania parlamentu i uwolnienia więzionych działaczy politycznych.

Na początku grudnia agencja ratingowa Standard & Poor's ogłosiła, że Wenezuela nie obsługuje części swojego zadłużenia w obligacjach skarbowych, co potwierdza "częściową niewypłacalność" państwa.

>>> Czytaj też: Unijna mapa przemian instytucjonalnych. W Europie przeważa pragmatyzm