Donald Trump, zaprzysiężony na prezydenta 20 stycznia ubiegłego roku, pierwszy miliarder, który w historii Stanów Zjednoczonych objął tę funkcję, zaczął rządzić państwem jakby nadal był prezesem i dyrektorem wykonawczym swojej prywatnej firmy The Trump Organization. Taki sposób rządzenia państwem przez Trumpa doprowadził w pierwszych miesiącach rządów do licznych konfrontacji z mediami, z Kongresem oraz z sądami federalnymi.

Przekładem takich kontrowersji były trudności z wprowadzaniem w życie rozporządzeń wykonawczych o tymczasowym zakazie wjazdu na teren USA obywatelom siedmiu państw zamieszkałych przez muzułmańską większość.

W rezultacie "antyimigracyjne" rozporządzenie wykonawcze, zdaniem krytyków przygotowane bez konsultacji z właściwymi resortami i wprowadzone pośpieszenie, po gwałtownych protestach i rozgardiaszu na amerykańskich lotniskach, zostało zablokowane przez sąd.

Mimo licznych kontrowersji i prześladujących jego ekipę podejrzeń o kontakty jego sztabu wyborczego z przedstawicielami Kremla, 45 prezydent Stanów Zjednoczonych zakończył rok 2017 z imponującą listów sukcesów.

Reklama

45 prezydent USA, dzięki mianowaniu konserwatysty Neila Gorsucha na sędziego SN i 12 nowych (więcej niż którykolwiek z jego poprzedników w pierwszym roku sprawowania rządów) sędziów federalnych sądów apelacyjnych, zmienił oblicze sądownictwa federalnego.

Ograniczył także liczbę nielegalnych imigrantów próbujących przekroczyć południową granicę USA o ponad 23 procent.

Urząd Imigracyjny (Immigration and Customs Enforcement) aresztował ponad 143 tys. nielegalnych imigrantów i deportował ponad 216 tys. nielegalnych imigrantów, o 40 procent więcej niż w roku budżetowym 2016.

W czasie pierwszych 11 miesięcy rządów Trumpa międzynarodowa koalicja pokonała ostatecznie Państwo Islamskie.

Ponadto nowy prezydent może się pochwalić ożywieniem gospodarki amerykańskiej, hossą na amerykańskich giełdach, spadkiem bezrobocia, zniesieniem setek, dławiących dynamikę gospodarki, regulacji federalnych.

Trump spełnił większość swoich obietnic wyborczych, jak m.in. doprowadzenie do przyjęcia przez Kongres pod koniec ub. roku najpoważniejszej od 30 lat reformy systemu podatkowego, zniesienie obowiązku posiadania przez wszystkich dorosłych Amerykanów polisy ubezpieczenia medycznego oraz takich kontrowersyjnych obietnic jak wyjście USA z paryskiego porozumienia klimatycznego, renegocjacji układu NAFTA o wolnym handlu z Meksykiem i Kanadą, i przeniesienie ambasady USA w Izraelu do Jerozolimy.

Równie imponująca jak lista sukcesów prezydenta Donalda Trumpa osiągniętych w roku 2017, jest lista czekających na niego wyzwań w roku 2018.

Już w najbliższych tygodniach jego administrację czeka kolejna batalia o budżet federalny na rozpoczęty już w październiku 2017 r. rok budżetowy 2018. Także na początku bieżącego roku mają nadzieję na przyjęcie ustawy o modernizacji amerykańskiej infrastruktury.

Najpoważniejszym wyzwaniem dla Trumpa określającym amerykańską politykę na najbliższe 10 miesięcy będą wybory do Kongresu w listopadzie b.r. Tradycyjnie w wyborach "środka kadencji", nazywanych także "plebiscytem popularności urzędującego prezydenta", partia posiadająca kontrolę w Białym Domu, a więc obecnie GOP, traci głosy w Kongresie. W ostatnich 21. wyborach, przeprowadzonych w środku czteroletniej kadencji prezydenta, partia, której przedstawiciel sprawował urząd prezydenta traciła przeciętnie 30 mandatów w Izbie Reprezentantów i 4 miejsca Senacie.

Odniesienie przez republikanów takich "przeciętnych strat” w "wyborach środka kadencji" w listopadzie 2018 roku, oznaczałoby dla republikanów utratę posiadanej w obecnym Kongresie 115 kadencji większości w obu izbach i tym samym groźbę zablokowania przez Partię Demokratyczną planów ustawodawczych prezydenta, do następnych wyborów prezydenckich w 2020 roku.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski

>>> Polecamy: Globalna wojna, upadek Kaczyńskiego, wojna Polski z UE. Czy te zdarzenia mogą mieć miejsce?