Ustawę uchwalono bez uwzględnienia wniosków opozycji i sektora pozarządowego, na co również wskazuje w swoim uzasadnieniu prezydent.

Ustawa antykorupcyjna, kilkakrotnie odkładana przez ostatnie dwa parlamenty, miała być odpowiedzią władz Bułgarii na zarzuty braku politycznej woli do zwalczania korupcji na najwyższych szczeblach. Krytyczne uwagi na ten temat pojawiały się m.in. w licznych zachodnich publikacjach w związku z bułgarską prezydencją UE, przypadającą na pierwsze półrocze 2018 roku.

Zdaniem prezydenta Radewa część z zapisów ustawy jest sprzeczna nie tylko z konstytucją, ale też z szeregiem międzynarodowych traktatów, których Bułgaria jest sygnatariuszem. Ponadto walka z korupcją nie może ograniczyć się do kroków przewidzianych w kontrowersyjnej ustawie, które, choć niezbędne, są niewystarczające do likwidacji tego zjawiska - uważa szef państwa.

Jednym z głównych zastrzeżeń prezydenta jest to, że nowa komisja antykorupcyjna, która połączy kilka istniejących dotychczas organów o kwestionowanej efektywności, nie będzie w stanie zrealizować swoich celów, gdyż nie nadano jej funkcji śledczych. Takie funkcje mają m.in. analogiczne organy w Rumunii, które w ostatniej dekadzie udowodniły swoją skuteczność. Nadanie bułgarskiej komisji takich funkcji proponowała opozycyjna lewica.

Reklama

Radew podkreśla również, że nie ma gwarancji, iż w całości wybierana przez parlament komisja będzie niezależna od rządzącej większości parlamentarnej. Propozycję, by szefa nowego organu mianował prezydent, odrzucono. „Przy wyborze członków komisji kryteria polityczne będą przeważać nad zawodowymi” – uważa Radew.

Zdaniem prezydenta ustawa nie precyzuje w wystarczającym stopniu różnych funkcji komisji, np. dotyczących konfiskaty zdobytego dzięki korupcji mienia. Z drugiej strony ma ona zbyt rozległe uprawnienia w dziedzinie podsłuchu, który będzie mogła stosować bez ścisłej kontroli. Poważną wadą ustawy jest też fakt, że nie zapewnia ochrony tzw. sygnalistom. Możliwość sprawdzania anonimowych donosów została odrzucona, a autorzy informacji, które okażą się nieprawdziwe, będą mogli być sądzeni.

Zgodnie z konstytucją Bułgarii weto prezydenta może być odrzucone bezwzględną większością głosów przez co najmniej 121 z 240 posłów Zgromadzenia Narodowego. Dokładnie tyle głosów ma rządząca koalicja centroprawicowej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) premiera Bojko Borysowa i nacjonalistycznego ugrupowania Zjednoczeni Patrioci.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)