Jak wskazano, w ciągu trzech lat Hyundai i Aurora wprowadzą na rynek samochody, które będą mogły "jeździć bez kierowcy w większości warunków drogowych".

Eksperci branży motoryzacyjnej określają ten poziom mianem autonomiczności czwartej generacji. Oznacza to, że zastąpią one kierowcę podczas prowadzenia pojazdu, ale nie zastąpią go w pełni. Wraz z nadejściem samochodów autonomicznych piątej generacji z pojazdów znikną kierownica oraz pedały. Obecnie dostępne auta z tzw. pierwszym i drugim poziomem automatyzacji potrafią same zaparkować, utrzymywać stałą prędkość w ruchu drogowym, a bardziej zaawansowane nawet wspomagać kierowcę w wyprzedzaniu innych pojazdów.

Jak podkreślono, partnerzy nie określili jeszcze przeznaczenia "pierwszej partii" swych "inteligentnych samochodów". Według analityków, na których powołuje się Kyodo, będą one raczej wykorzystywane przez użytkowników biznesowych niż prywatnych kierowców - a zatem jako pierwsze pojawią się na ulicach autonomiczne taksówki czy pojazdy służb drogowych.

W listopadzie ubiegłego roku amerykański koncern General Motors zapowiedział, że do 2019 roku po na ulicach dużych miast zaczną jeździć produkowane przez niego pojazdy bez kierowcy do przewozu osób oraz towarów.

Reklama

Według Kyodo Hyundai zdecydował się na rozwijanie partnerstwa ze start-upem specjalizującym się w rozwiązaniach wykorzystywanych w samochodach autonomicznych, by dotrzymać kroku branży samochodowej, która w coraz większym stopniu opiera się na sztucznej inteligencji oraz innych tego typu najnowszych technologiach. W ramach realizacji nowej strategii koreański koncern nawiązał też współpracę z Cisco Systems i Baidu, by rozwijać samochody połączone z internetem (tzw. connected cars).

Hundai planuje zaprezentować niektóre auta autonomiczne podczas rozpoczynających się w lutym Zimowych Igrzysk Olimpijskich w południowokoreańskim Pjongczangu.

>>> Czytaj też: Chińskie Shenzhen ma więcej elektrycznych autobusów niż wszystkie największe miasta USA