"Nawiązaliśmy kontakt z firmą Autosan, która przymierza się do przedstawienia nam projektu średniego samochodu ratowniczo-gaśniczego. Rozmawiałem także dwa razy z prezesem Jelcza. Chcielibyśmy, aby dla nas produkowali samochody" - podkreślił w rozmowie z PAP komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.

Jak ujawnił, produkcja miałaby dotyczyć średniego samochodu ratowniczo-gaśniczego. "Taki samochód kosztuje, w zależności od wyposażenia, około 800-900 tys. zł. Chcielibyśmy aby ten samochód kosztował nie więcej niż 500 tys. zł." - dodał.

"Zależy nam na tym, aby samochody były w całości produkowane w Polsce" - podkreślił.

Komendant powiedział, że obecnie niektóre samochody przeznaczone dla strażaków są zbyt wysokie, co utrudnia czasami prowadzenia akcji z uwagi na umieszczenie w nich sprzętu ratowniczego, kłopoty są także z parkowaniem ich w garażach.

Reklama

Pieniądze na zakup nowych samochodów mają pochodzić ze środków unijnych (PSP realizuje projekty o łącznej wartości 544 mln zł) oraz ze środków rządowego programu modernizacji służb mundurowych resortu MSWiA na lata 2017-2020.

Nie wszystkie potrzebne straży pożarnej samochody można jednak kupić w Polsce. Szef PSP powiedział, że część z nich - szczególnie te wyspecjalizowane - produkuje kilku producentów na świecie. Są one także bardzo drogie. I tak wozy strażackie z drabiną mechaniczną mogą kosztować nawet 2,5 mln zł, samochody dowodzenia i łączności, które pozwalają na przekazywania obrazu i dźwięku z miejsca zdarzenia, dzięki czemu można wspierać przez ekspertów działania strażaków na miejscu kosztują ok. 2,7 mln zł.

Najdroższe są ciężkie samochody ratownictwa technicznego, ich ceny mogą dochodzić do 5 mln zł. Podobnie w zależności od wyposażenia kosztują samochody ratownictwa chemicznego.

Straż chce także w najbliższych latach zakupić specjalistyczne drony (jeden używany jest już przez jedną z warszawskich jednostek ratowniczo-gaśniczych), a także nowe łodzie przeznaczone do działań podczas powodzi.

"Ostatnie powodzie pokazały, że ten sprzęt który był kupowany w minionych latach nie zdają egzaminu, bo łodzie bardzo często były uszkadzane przez zalaną infrastrukturę, czy inne elementy. Chcemy sukcesywnie wymieniać ten sprzęt m.in. na większe łodzie z aluminium, ze schowaną śrubą, tak aby nie można było jej uszkodzić" - dodał.

>>> Czytaj też: Studenci polskiej politechniki stworzyli robota. To pierwsze takie urządzenie na świecie