Spotkanie polskiego premiera Mateusza Morawieckiego i szefa KE Jean-Claude'a Junckera przebiegło wprawdzie w przyjaznej atmosferze, nie zmieniło jednak faktu, że nadal nie ma perspektyw zakończenia sporu między Warszawą a UE - ocenia we wtorek niemiecka prasa.

Do spotkania Morawieckiego i Junckera doszło trzy tygodnie po uruchomieniu przez Komisję Europejską wobec Polski procedury mogącej, przynajmniej w teorii, pozbawić Warszawę prawa głosu w UE - zauważa dziennik kół gospodarczych "Handelsblatt".

Mimo pozytywnej atmosfery, w jakiej miały upłynąć rozmowy obu polityków, polski premier bronił zmian wprowadzonych przez rząd w wymiarze sprawiedliwości, a "spór o praworządność w Polsce nadal trwa" - twierdzi "Die Welt".

Według tej gazety jako gest pojednawczy wobec UE można interpretować odwołanie kilku ministrów w ramach rekonstrukcji polskiego rządu. Wśród zdymisjonowanych szefów resortów znalazł się szef MSZ Witold Waszczykowski, który "w sporze o polskie sądownictwo ostro krytykował wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa" oraz minister środowiska Jan Szyszko, krytykowany przez KE za pozwolenie na wycinkę w Puszczy Białowieskiej - zauważa "Die Welt".

Gest pojednawczy wykonał także Juncker, negatywnie wypowiadając się w wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ARD o ograniczeniu funduszy unijnych dla krajów Grupy Wyszehradzkiej, a więc i Polski, za naruszanie unijnych zasad - wskazuje z kolei dziennik "Tagesspiegel". Gazeta ocenia jednak, że przewodniczący KE nie powinien liczyć na zbyt wielkie ustępstwa ze strony polskiego rządu ani w kwestii przyjęcia uchodźców, ani w sporze o polskie sądownictwo, skoro Morawiecki za cel swej pierwszej dwustronnej podróży zagranicznej wybrał nie Brukselę, a Budapeszt.

Reklama

Regionalny dziennik "Neue Osnabruecker Zeitung" w komentarzu po spotkaniu Morawieckiego i Junckera zaznacza, że mimo pogorszenia się wzajemnych stosunków ani Polsce, ani KE nie zależy na doprowadzeniu konfliktu do ostateczności.

"Warszawa nie powinna i właściwie nie chce pójść za daleko - nie tylko opozycja, ale też wielu obywateli zależy od UE, bo korzysta na unijnych funduszach. Dla własnej korzyści nowy polski premier Morawiecki idzie na ustępstwo i zwalnia kilku ministrów, którzy swymi wyjątkowo nieobliczalnymi wypowiedziami zirytowali UE" - podkreśla "NOZ".

Jak dodaje, także KE "nie chce przegrać w otwartym konflikcie". Karna procedura uruchomiona wobec Polski z uwagi na sprzeciw Węgier może okazać się "tępym mieczem", ponadto szef KE Juncker chce utrzymania UE jako całości, "musi więc wyjść Polsce naprzeciw". "To dobry punkt wyjścia do ponownego zbliżenia stron" - podsumowuje gazeta.

>> Czytaj też: Browder: Magnitski zginął, bo wykrył największe oszustwo w historii Rosji. Część pieniędzy trafiła do Polski [WYWIAD]