W ten sposób szef resortu odniósł się do zarzutów Najwyższej Izby Kontroli, która uważa, że po zmianie planowanego przebiegu drogi S8 na terenie województwa łódzkiego Polska może stracić 760 mln zł z Funduszu Spójności UE. Raport w tej sprawie NIK przedstawiła w ub. tygodniu.

Według NIK w umowie międzynarodowej ratyfikowanej przez Polskę w 1985 r., a następnie w traktacie akcesyjnym do Unii Europejskiej nakreślono przebieg transeuropejskiej sieci dróg obejmującej m.in. międzynarodową trasę - nazwaną później S8 - prowadzącą przez Piotrków Trybunalski i dalej przez Bełchatów, czyli tzw. wariant południowy. Jak twierdzi NIK, kolejne rządy, wbrew wcześniejszym umowom, "poprowadziły drogę przez Łódź".

Grabarczyk wyjaśnił, że resort infrastruktury i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która odpowiada za realizację rządowego programu budowy dróg, traktuje system drogowy jako jedną całość. W związku z tym pieniądze, które były początkowo przeznaczone na budowę S8 w tzw. wariancie południowym zostały przesunięte na budowę drogi S19 (planowana droga szybkiego ruchu we wschodniej części kraju).

Według Grabarczyka, "łódzki" przebieg drogi S8 jest uzasadniony ekonomicznie, bo jej budowa będzie tańsza. Poza tym, minister uważa, że każda kolejna próba weryfikacji ustalonego już przebiegu S8 może opóźnić budowę autostrady A1 na odcinku Stryków - Przyrzowice oraz opóźni zaawansowane już prace przy wyborze koncesjonariusza na budowę i eksploatację autostrady A2 (Stryków - Konotopa).

Reklama

Szef resortu jest przekonany, że budowa drogi ekspresowej S8 rozpocznie się w 2011 roku i zakończy dwa lata później.