PE opublikował bardzo krytyczny raport dotyczący problemów z praworządnością na Malcie. Dokument jest efektem ubiegłorocznej misji delegacji europarlamentarzystów, którzy mieli zbadać stan rządów prawa w tym kraju po zabójstwie maltańskiej dziennikarki.

Delegacja europosłów z wszystkich frakcji politycznych udała się na Maltę na przełomie listopada i grudnia 2017 roku. Na miejscu spotkali się z przedstawicielami władz, policji, prokuratury, firm, organizacji pozarządowych i dziennikarzami. W piątek opublikowali bardzo krytyczny raport ze swojej misji dotyczący rządów prawa w tym kraju.

W dokumencie podkreślają potrzebę wzmocnienia „niezależności i przejrzystości działania” wszystkich instytucji na Malcie. Wskazują na „niejasny podział władzy” jako źródło „braku niezależności sądownictwa i organów egzekucji prawa”.

Wskazują m.in. na potrzebę reformy urzędu Prokuratora Generalnego, który działa obecnie jednocześnie jako „doradca prawny rządu, a także jako prokurator”. Ich zdaniem ten urząd powinien być na Malcie „niezależny”.

Wskazują również na potrzebę stworzenia „przejrzystego systemu selekcji i mianowania” sędziów oraz ludzi na inne kluczowe stanowiska urzędników państwowych. „Mianowania przez rząd stwarzają ryzyko dla niezależności sądownictwa i egzekwowanie prawa” – wskazują. Podkreślają też „małą liczbę dochodzeń i postępowań karnych w związku z zarzutami dotyczącymi prania pieniędzy i korupcji”, w kontekście m.in. afery Panama Papers.

Reklama

„Szczególne zaniepokojenie budzi fakt, że żadne dochodzenie policyjne nie rozpoczęło się w związku z podejrzeniem o korupcję i pranie pieniędzy przez ministra gabinetu i szefa sztabu premiera, który, będąc urzędnikiem, może kontynuować działalność przestępczą” – czytamy w raporcie.

Autorzy wskazują też na atmosferę „strachu, dramatycznie nasiloną zabójstwem Daphne Caruany Galizii”. W tym kontekście zwracają uwagę na potrzebę ochrony dziennikarzy i informatorów.

>>> Polecamy: Bruksela syta i Warszawa cała, czyli jaki może być finał sporu o państwo prawa

53-letnia dziennikarka Daphne Caruana Galizia na popularnym blogu opisywała m.in. przypadki korupcji wśród miejscowych polityków. Atakowała premiera Josepha Muscata, a także szefa opozycji Adriana Delię. Pisała o maltańskich gangsterach i handlarzach narkotyków. Prowadziła też dochodzenie w sprawie Panama Papers, które obnażyło powiązania między głównymi politykami i spółkami-krzakami. 16 października 2017 roku jej samochód został wysadzony w powietrze w pobliżu jej domu w miejscowości Bidnija w północnej części Malty. Kobieta zginęła na miejscu.

Europarlamentarzyści zaznaczają też, że Malta ciągle nie wdrożyła ostatniej unijnej dyrektywy w sprawie przeciwdziałania praniu pieniędzy, mimo że termin na to upłynął 26 czerwca 2017 r.

W kontekście tej dyrektywy wzywają do działania Komisję Europejską. Chcą też, żeby KE zadbała o ochronę wolności mediów i oceniła skutki sprzedaży na Malcie unijnego obywatelstwa obywatelom krajów spoza UE. W tym ostatnim punkcie wskazują na niebezpieczeństwa związane z korupcją, zorganizowaną przestępczością i praniem brudnych pieniędzy.

Ich zdaniem rząd Malty powinien m.in. rozpocząć program działań przeciwko korupcji i przestępstwom finansowym.

W sprawie Caruany Galizii na początku grudnia aresztowano braci George'a i Alfreda Degiorgio oraz Vincenta Muscata wraz z siedmioma innymi podejrzanymi, lecz pozostałych zwolniono po wpłaceniu kaucji. Trzem mężczyznom zarzuca się m.in. skonstruowanie bomby, która zabiła dziennikarkę, posiadanie broni i udział w organizacji przestępczej. Oskarżeni nie przyznali się do winy.

Śledczy uważają, że zabójcy zdetonowali bombę za pomocą telefonu komórkowego. Sprawdzają, z kim podejrzani mieli kontakt w okresie poprzedzającym zabójstwo. Prokuratorzy sprawdzają, czy śmierć dziennikarki nie była "morderstwem na zlecenie".