Maszyny mogą wyprzeć z rynku wielu pracowników. Oto możliwe rozwiązanie tego problemu – pisze w felietonie dla Bloomberga Noah Smith.

Jeśli istnieje jedna polityka, która łączy socjalistów i skrajnych liberałów z Doliny Krzemowej, to jest to powszechny dochód podstawowy – regularne świadczenie rządowe przysługujące każdej dorosłej osobie niezależnie od uzyskiwanych dochodów. Wielu socjalistów lubi bezwarunkową naturę programu – jak w przypadku Social Security (federalny program w USA – przyp. red.), która pozwala uniknąć gniewu osób o wysokich dochodach, które czują się zmuszane do opłacania tych, którzy nie pracują. Sondaże pokazują, że ideę dochodu podstawowego wspiera w USA względna, a w Europie zdecydowana większość. Tymczasem niektórzy eksperci z branży technologicznej uważają, że wraz ze wzrostem zdolności maszyn do uczenia się oraz zastępowaniem ludzi przez technologie na rynku pracy, dochód podstawowy będzie jedynym sposobem na zagwarantowanie znacznej części ludzkości godnego poziomu życia.

Rozwiązanie, które ma zwolenników zarówno po lewej, jak też po prawej stronie, ma też po obu przeciwników. Prawica obawia się tego, że UBI (Universal Basic Income) zwiększy dochody najbiedniejszych do tego stopnia, że nie będą musiały pracować, co znacznie pogorszy gospodarcze wyniki. Wiele związków zawodowych oraz intelektualistów sympatyzujących z ruchami pracowniczymi obawia się z kolei, że wypchnięcie ludzi poza rynek pracy uderzy w ich godność oraz stłumi ich polityczną siłę. Krytycy pomysłu mają skłonność do faworyzowania rozwiązań, które wynagradzają biednych za pracę – w postaci dopłat do wynagrodzeń, rządowych gwarancje zatrudnienia oraz zwiększanie ulg dotyczących podatków od dochodów z pracy.

Przy całej uwadze i kontrowersjach towarzyszących debacie na temat UBI bardzo potrzebne są dane. Empiryczne dowody są jedyną odpowiedzią na pytania o aktualny wpływ dochodu podstawowego na społeczeństwo. W celu ich uzyskania wiele rządów i organizacji charytatywnych na całym świecie zaczyna eksperymentować z bezwarunkowymi transferami gotówkowymi. Wiele uwagi przyciągnął eksperyment startupowego inkubatora Y Combinator z Doliny Krzemowej, który ogłosił wprowadzenie własnego programu UBI. W jego ramach 3 tys. osób otrzymuje przez 5 lat tysiąc dolarów miesięcznie.

Eksperymenty te będą niewątpliwie dobrym marketingiem dla UBI oraz pomogą uspokoić krytyków z określonych części świata. Jednak ekonomiści nie czekają z rozważaniami na temat dochodu podstawowego na ich wyniki – wiele historycznych epizodów pomaga przewidzieć, co się stanie, jeśli ludzie zaczną otrzymywać od rządu pocztą regularnie czeki. Dowody wydają się być jak dotąd obiecujące dla entuzjastów dochodu podstawowego.

Reklama

Jednym potencjalnie pomocnym odpowiednikiem UBI jest negatywny podatek dochodowy. To rozwiązanie, w którym rząd gwarantuje ci pewien minimalny dochód, który stopniowo odbiera, kiedy zaczynasz zwiększać swoje dochody z pracy. Negatywny podatek dochodowy nie jest dochodem podstawowym, ponieważ nie jest bezwarunkowy – wycofanie świadczeń działa jak podatek dochodowy, co zgodnie z ekonomiczną teorią powinno zniechęcać do pracy. Jednak to dobry punkt wyjścia do rozpoczęcia myślenia o bezwarunkowym dochodzie podstawowym, bowiem jeśli negatywny podatek dochodowy nie wpływa wyraźnie na zniechęcenie ludzi do pracy, to UBI o podobnej wartości prawie na pewno by tego nie zrobił.

Ekonomiści twierdzili w większości przypadków, że negatywny podatek dochodowy nie redukuje zatrudnienia w statystycznie istotnym stopniu. Są jednak pewne wyjątki. Ekonomiści David Price i Jae Song zbadali eksperyment Seattle-Denver z lat 70., który miał na celu utrzymanie poziomu dochodów rodzin i w ramach którego losowo wybrane z nich otrzymywały we wspomnianych miastach gwarantowany minimalny dochód. Okazało się, że zatrudnienie zmniejszyło się tam o 4,6 proc., a dochód spadł średnio o 1800 dol. na osobę – to znaczne redukcje. Niepokojące, ponieważ oznacza, że rządowe transfery mogą zmniejszać produktywność całej gospodarki, zachęcając ludzi do porzucenia pracy.

Jednak wspomniany program nie był prawdziwym UBI, ponieważ jego rozwiązania karały ludzi za pracę. Bliższym odpowiednikiem UBI jest dochód, który niektóre indiańskie grupy otrzymują od czynnych kasyn. Ekonomiści Randall K. Q. Akee, William Copeland, Gordon Keeler, Adrian Angold oraz E. Jane Costello stwierdzili w 2010 roku, że świadczenia te nie wpłynęły na zmniejszenie ilości pracy wykonywanej przez ich beneficjentów.

Ale nawet tego typu badania mogą nie uwzględniać wpływu transferów gotówkowych na ogólny popyt na pracę – kiedy dajesz ludziom pieniądze, wydają je oni na dobra i usługi produkowane przez innych, co wpływa na wzrost płac i zatrudnienia.

Ekonomiści Damon Jones i Ioanna Marinescu znaleźli przykład prawdziwego uniwersalnego bezwarunkowego programu - Alaska Permanent Fund. Od 1976 roku część dochodów z wydobycia surowców naturalnych na Alasce jest wypłacana wszystkim jej mieszkańcom. Działa to jak uniwersalny dochód podstawowy. Damon Jones i Ioanna Marinescu zaprezentowali w tym miesiącu na konferencji American Economic Association wyniki swoich badań, w których porównali Alaskę do innych stanów. Odkryli, że wprowadzenie świadczenia nie miało wpływu na zatrudnienie na półwyspie (chociaż co ciekawe, wywołało małe przesunięcia pomiędzy zatrudnionymi na pełen i część etatu).

To odkrycie stanowi przekonujący dowód, że prawdziwy dochód podstawowy nie zniechęca ludzi do pracy – a nawet jeśli, to w niewielkim stopniu. Świadczenie wypłacane w ramach Alaska Permanent Fund wynosi zazwyczaj od 2 do 3 tys. dol. rocznie – zbyt niewiele do przeżycia. Dochód podstawowy w wysokości 10 lub 20 tys. dol. można postrzegać zupełnie inaczej.

Jednak przykład Alaski pokazuje, że ryzyko wprowadzenia niewielkiego dochodu podstawowego jest mało ryzykowne. Przyznanie każdemu Amerykaninowi 3 tys. dol. rocznie kosztowałoby rząd bilion dolarów – mniej niż jedną szóstą bieżących aktualnych dochodów państwa. Kwota ta mogłaby zostać potem zwiększona wraz z potrzebami, a być może tylko w niektórych obszarach w celu uzyskania większej ilości danych na temat skutków zwiększenia transferów.

W trwającej walce z ubóstwem UBI wygląda na bezpieczne i skuteczne narzędzie, które nie zaszkodziłoby gospodarce.

>>> Czytaj także: Ile powinien wynosić dziś w Polsce bezwarunkowy dochód podstawowy?