Aktywa NLB wyceniane są na 12 mld euro. Spółka została kilka razy dokapitalizowana z kasy państwa. Pierwszy raz kwotą 250 mln euro w marcu 2011 r., drugi raz trafiły do niej ze skarbu państwa 383 mln euro w lipcu 2012 r. Ponadto NLB skorzystało z przeniesienia aktywów o obniżonej wartości do innego banku będącego własnością państwa, którą to pomoc wyceniono na 130 milionów euro. W grudniu 2013 r. Komisja zatwierdziła na podstawie przepisów UE pomoc państwa dla NLB w wysokości 2,32 mld euro.

Komisja podjęła decyzję na podstawie planu restrukturyzacji banku i związanych z nim zobowiązań. W ramach tego planu Słowenia zobowiązała się sprzedać 75 proc. udziałów w NLB do końca 2017 r. Chodziło o to, aby zapewnić, że państwo nie będzie już wpływać na bieżącą działalność banku. W maju 2017 r. Komisja zaakceptowała wniosek Słowenii o zgodę na stopniową sprzedaż, w ramach której Słowenia zobowiązała się sprzedać przynajmniej 50 proc. swoich akcji do końca 2017 r., a pozostałą część do końca 2018 r.

Jednak w czerwcu 2017 r. Słowenia wstrzymała sprzedaż i zaproponowała inny sposób wypełnienia zobowiązań wynikających z porozumienia z KE w sprawie pomocy publicznej.

Ta nowa propozycja przewiduje znaczne wydłużenie terminu sprzedaży i mianowanie niezależnego powiernika, który ma reprezentować i wykonywać prawa akcjonariuszy państwa do czasu zakończenia sprzedaży.

Reklama

Komisja ma jednak wątpliwości, czy ta propozycja w wystarczającym stopniu rekompensuje wcześniejsze zobowiązania związane ze sprzedażą udziałów w banku. Dlatego w piątek wszczęła szczegółowe dochodzenie w tej sprawie.

"Na obecnym etapie mamy wątpliwości, czy nowa propozycja Słowenii jest odpowiednikiem pierwotnego zobowiązania, dlatego też wszczęliśmy dogłębne dochodzenie" - powiedziała w piątek unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager, dodając, że KE musi upewnić się, że spółka NLB, która otrzymała znaczną pomoc państwa, może dalej działać i czy strat nie poniesie słoweński podatnik. Zaznaczyła przy tym, że wszystkie kraje w UE powinny być traktowane tak samo.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)