Bułgaria, która aktualnie przewodniczy Unii, odrzuciła zarzut, jakoby UE nałożyła na Wielką Brytanię status drugiej kategorii, szukając 21-miesięcznego okresu przejściowego po brexicie. Co więcej, w opinii Sofii, okres przejściowy to akt hojności ze strony Brukseli, o który Londyn sam poprosił.

„To przejaw dobrej woli ze strony UE, ponieważ zaakceptowaliśmy okres przejściowy” – komentuje szefowa bułgarskiego MSZ Jekaterina Zaharjewa. „Nie prosiliśmy o okres przejściowy, to nie był nasz pomysł. Dlatego nie jest prawdą, gdy Brytyjczycy mówią, że zrobiliśmy z nich państwo wasalne. Brytyjczycy o ten okres sami prosili” – wyjaśnia polityk.

Eurosceptycy z partii premier Theresy May, wśród których znalazł się m.in. Jacob Rees-Mogg, jeden z kandydatów na lidera Partii Konserwatywnej, ukuli pojęcie „państwa wasalnego”. Przy pomocy tego określenia opisują swój kraj w kontekście zaoferowanego przez Unię Europejską okresu przejściowego dla Wielkiej Brytanii po Brexicie. Jeśli Londyn zaakceptuje ofertę Brukseli, to gdy opuści Unię w 2019 roku, to przez jakiś czas zachowa taką samą relację z UE jaką ma obecnie, ale bez praw do głosowania. Niektórzy politycy w Wielkiej Brytanii obawiają się, że gdy ich kraj przyjmie tę propozycję, to UE mogłaby przegłosować prawa mogące mieć negatywny wpływ na Wielką Brytanię.

Tymczasem szefowa bułgarskiej dyplomacji, reprezentująca najbiedniejsze państwo UE, przekonuje, że Wielka Brytania nie powinna się o to martwić. Londyn będzie mógł brać udział w ważnych spotkaniach państw UE, ale bez prawa głosu. Powód? „UE nie zaprasza na takie spotkania nawet Norwegii i Szwajcarii pomimo, że państwa te są powiązane ze wspólnym rynkiem” – wyjaśnia Zaharjewa.

Negocjacje pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską ws. okresu przejściowego rozpoczną się w ciągu kilku dni. W poniedziałek państwa UE zaakceptowały pozycję negocjacyjną Unii w tej sprawie. Przewiduje się, że negocjacje potrwają do końca 2020 roku, kiedy to strony mają osiągnąć porozumienie ws. przyszłej umowy pomiędzy Brukselą a Londynem. Część krajów jest za tym, aby i w 2020 roku po prostu przedłużyć okres przejściowy.

Reklama

„Jeśli stanie się w tym czasie coś nieprzewidzianego i będziemy potrzebować więcej czasu, to możemy przedłużyć okres przejściowy” – komentuje Zaharjewa. „Ale jesteśmy dopiero na początku, dlatego nie powinniśmy myśleć o różnych datach, a zamiast tego lepiej skupić się na tym, aby okres przejściowy nie trwał zawsze” – dodaje.

>>> Czytaj też: Jak naprawić strefę euro? 14 ekonomistów ma pomysł, który może połączyć Francję i Niemcy