Projekt zostanie niebawem skierowany do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych, po uzyskaniu wpisu do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. W projekcie zaproponowano odłożenie obowiązywania zakazu karmienia zwierząt paszami GMO o kolejne 5 lat tj. do GMO do 1 stycznia 2024 r.

Wiceminister wyjaśniła, że resort zdaje sobie sprawę z sytuacji dotyczącej rynku pasz bez GMO, wymagań żywieniowych, szczególnie drobiu i prosiąt i braku możliwości całkowitego wyeliminowania białka GMO z żywienia zwierząt, dlatego proponuje przedłużyć okres stosowania pasz GMO.

Równolegle są podejmowane działania, które mają w przyszłości ograniczyć stosowanie pasz GMO. Jednym z takich działań jest realizacja badań przez Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU) dotyczący możliwości uprawiania soi w naszym kraju. Na wyniki takich doświadczeń trzeba jednak jeszcze poczekać. Wiceminister podkreśliła, że rolnicy są gotowi do uprawy roślin białkowych, ale pod warunkiem, że taka produkcja będzie opłacalna. Dlatego w tym przypadku dużą rolę odgrywają dopłaty bezpośrednie.

Lech poinformowała, że obecnie resort rolnictwa pracuje nad przepisami dotyczącymi dobrowolnego znakowania "wolne od GMO". Takie oznakowanie pozwoli konsumentom na wybór m.in. żywności wyprodukowanej lub pochodzącej od zwierząt żywionych paszami non GMO.

Reklama

Termin wejścia w życie zakazu karmienia zwierząt paszami GMO, który jest wpisany do ustawy, jest przesuwany od 2006 r. Powodem jego wprowadzenia była z jednej strony potrzeba uniezależnienia się od importu soi GMO (Polska importuje ok. 2 mln ton), a z drugiej było to wynikiem obaw społecznych dotyczących zagadnienia organizmów genetycznie zmodyfikowanych.

Jak napisano w uzasadnieniu do projektowanej noweli ustawy, przeprowadzone w latach 2008–2011 badania wpływu pasz GMO na zdrowie zwierząt nie potwierdziły negatywnego wpływu takich pasz na zdrowie zwierząt.

Analiza bilansu paszowego w Polsce wskazuje, że w naszej strefie klimatycznej praktycznie nie ma alternatywnych pasz wysokobiałkowych mogących całkowicie zastąpić importowaną śrutę sojową.

Eksperci oceniają, że obecnie ok. 95 proc. wykorzystywanej w przemyśle paszowym śruty sojowej to śruta z nasion modyfikowanych genetycznie, w związku tym można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że 95 proc. produkowanych i sprzedawanych pasz przemysłowych dla drobiu i świń oraz ok. 90 proc. dla bydła, stanowią pasze oparte na modyfikowanym białku.

Według ekspertów, całkowite zastąpienie białka sojowego krajowymi nasionami roślin strączkowych będzie trudne ze względu m.in. na zawartość niekorzystnych dla zwierząt substancji zawartych w roślinach wysokobiałkowych, innych niż soja.

Spośród wszystkich surowców wysokobiałkowych najwięcej w Polsce produkuje się śruty rzepakowej, która przy stosunkowo niskiej cenie jest tanim źródłem białka. Jednak jej wykorzystanie w przygotowywaniu pasz przemysłowych dla zwierząt jest nadal ograniczone.

Dodatkowo nie ma zgody Komisji Europejskiej na wykorzystywanie w żywieniu zwierząt mączek mięsno-kostnych.

Powołany w lutym 2017 roku Zespół do spraw alternatywnych źródeł białka, wskazał, że najlepszymi materiałami paszowymi do żywienia zwierząt jest soja, śruta rzepakowa, białko owadzie oraz rośliny strączkowe, ale po wyeliminowaniu składników antyżywieniowych. Wprowadzenie jednak tych materiałów paszowych wymaga dodatkowych badań naukowych.

>>> Czytaj też: Izba Zbożowo-Paszowa: Trwa zastój w handlu zbożem