W ostatnich latach wzrasta zużycie gazu na świecie i w Polsce - to wynik większego wydobycia, walki z zanieczyszczeniem środowiska i atrakcyjnych cen. Jednak w Polsce ceny te mogą rosnąć, w związku z inwestycjami infrastrukturalnymi - przewiduje Hermes Energy Group.

Hermes Energy Group (HEG) to polski niezależny sprzedawca gazu działający na zliberalizowanym rynku krajowym i europejskim.

Jak zauważył prezes HEG Piotr Kasprzak, w 2015 roku światowe zużycie gazu wynosiło 3 480 mld m sześc. gazu. W 2017 r. było to 3 609 mld m sześc. W jego ocenie wzrost ten zawiązany jest ze zwiększonym wydobyciem surowca, przede wszystkim dzięki rewolucji łupkowej w USA, wychodzeniem z recesji, atrakcyjnymi cenami oraz chęcią przestawienia wytwarzania energii na bardziej przyjazną środowisku. Trendy na polskim rynku są odzwierciedleniem zarówno trendów światowych jak i europejskich. W 2015 r. zużywaliśmy 13,6 mld m sześc gazu rocznie, w 2016 było to już 14,5 mld m sześc, w 2017 r. - 15,7 mld m sześc. Oznacza to kolejno wzrost rok do roku o 6,6 proc. i 8,8 proc.

Wzrost zużycia związany jest m.in z oddaniem do użytku nowych bloków gazowych PKN Orlen we Włocławku i Płocku; faktem, że coraz więcej gospodarstw domowych zmienia źródło ogrzewania z węglowego na gazowe. HEG wyliczył, że ceny gazu na polskim rynku stabilnie rosną - o ile w 2016 r. na TGE średnio za MWh trzeba było zapłacić 71,66 zł, o tyle w 2017 - 84,79 zł. W styczniu 2018 r. było to 86,12 zł za MWh.

Zdaniem Kasprzaka ceny gazu będą rosły. Ocenił, że taryfa dla spółki PGNiG - Obrót Detaliczny, która obowiązuje do końca marca br., zostanie podniesiona.

Reklama

"PGNiG Obrót Detaliczny jest zdecydowanym monopolistą na rynku odbiorców indywidualnych, bo ma ponad 99 proc. klientów, a więc wszyscy sprzedawcy dostosują swoje taryfy do PGNiG. Biorąc zaś pod uwagę plany dywersyfikacji źródeł dostaw gazu do Polski, czyli budowę Baltic Pipe, rozbudowę terminala LNG oraz innych połączeń infrastrukturalnych, to może mieć przełożenie na taryfy sieciowe, czy to Gaz Systemu, czy Polskiej Spółki Gazownictwa. To zaś będzie wpływało na finalny rachunek odbiorców" - powiedział.

Jak podkreślił Kasprzak, plany dywersyfikacji dostaw gazu do Polski zbiegają się z zakończeniem w 2022 r. długoterminowego kontraktu z rosyjskim Gazpromem. Tymczasem - jak mówił - ze względu na złożoność poszczególnych inwestycji - istnieje ryzyko nieukończenia jej w terminie, a to pociągnie za sobą "cały szereg konsekwencji". "Plan zakłada ustawienie całego rynku gazu pod (gazociąg - PAP) Baltic Pipe, czyli połączenie ze złożami z Norwegii, z Ukrainą, Litwą, planowane połączenia z Czechami i Słowacją". Zapewnił, że nie jest przeciwny inwestycji, ale - w jego ocenie - trzeba zadać pytanie, co stanie się w sytuacji, kiedy terminu 2022 r. nie da się utrzymać. "Wiemy to z historii jak to wychodziło, kiedy byliśmy przez partnerów wschodnich postawieni pod ścianą. To nie my na tym korzystamy, ale nasi partnerzy zza wschodniej granicy" - zaznaczył.

Jak wskazał, celem Baltic Pipe jest zarówno bezpieczeństwo jak też warunki kontraktowe, na jakich gaz jest do Polski sprowadzany.

"Wszystkie działania na rzecz dywersyfikacji dostaw gazu do Polski są dobre, ale chodzi o to, by nie doprowadzić do sytuacji, w której cała Europa kupuje tani gaz od Rosji ,(...) gdzie Rosja jest i zawsze będzie znaczącym dostawcą, a Polska jest wyspą, która nie kupuje gazu i z tej perspektywy jesteśmy rynkiem uwolnionym. Ale kupujemy bardzo drogi gaz z Norwegii i sprowadzamy go bardzo drogim gazociągiem do Polski, a w związku z tym wszyscy w Polsce płacą bardzo dużo za gaz" - powiedział prezes HEG.

Po 2022 r., kiedy skończy się długoterminowy kontrakt na dostawy rosyjskiego gazu - tzw. kontrakt jamalski - Polska chce zabezpieczać swe potrzeby wydobyciem krajowym, maksymalnym wykorzystaniem możliwości terminala LNG w Świnoujściu i dostawami z kierunku północnego przez planowany gazociąg Baltic Pipe. Baltic Pipe to strategiczny projekt infrastrukturalny, dzięki któremu powstanie nowy korytarz dostaw gazu na rynku europejskim. Umożliwi on transport gazu ze złóż w Norwegii na rynki duński i polski, jak również do odbiorców w sąsiednich krajach. Gazociąg Baltic Pipe, łączący polski i duński system przesyłu gazu z systemem norweskim, ma mieć przepustowość rzędu 10 mld m sześc. rocznie. Inwestycja ma być gotowa do października 2022 r. (PAP)

Małgorzata Dragan

>>> Czytaj także: Nowy układ sił w energetyce. Morawiecki chce, by na rynku pozostały dwa silne koncerny