„Znajduję się obecnie pod ochroną polskiej policji. Rozmawiałem z kierownictwem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dzwonili do mnie, kiedy byłem na lotnisku (w Warszawie). Nie będę prosił o azyl polityczny w Polsce” – powiedział w rozmowie z ukraińską stacją telewizyjną Newsone.

Saakaszwili odniósł się także do możliwości jego ekstradycji z Polski do Gruzji. „Nie rozśmieszajcie mnie. Władze w Gruzji boją się mnie jak diabeł święconej wody. Od samego początku mówiłem, że jeśli chcieliby mojej ekstradycji, to zrobiliby to jeszcze wczoraj. Mówiłem też, że ani Gruzja, ani Ukraina, nie mają wobec mnie żadnych poważnych oskarżeń” – podkreślił.

Saakaszwili, niegdyś przyjaciel, a potem przeciwnik polityczny prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, w ub. roku został pozbawiony nadanego mu przez szefa państwa obywatelstwa ukraińskiego. W tym czasie były prezydent Gruzji znajdował się za granicą. We wrześniu Saakaszwili przedostał się na Ukrainę z terytorium Polski, nielegalnie przekraczając ukraińską granicę.

5 stycznia sąd apelacyjny w Kijowie odrzucił wniosek o ochronę przed możliwą ekstradycją Saakaszwilego do Gruzji, która zabiega o to w związku z toczącymi się tam przeciwko niemu postępowaniami.

Reklama

W poniedziałek Straż Graniczna Ukrainy zatrzymała Saakaszwilego w jednej z restauracji w Kijowie, przewiozła go na lotnisko i odesłała do Polski, jako kraju, z którego przybył na Ukrainę.

Na Ukrainie toczy się wobec Saakaszwilego postępowanie w sprawie przyjmowania pieniędzy od otoczenia obalonego w 2014 roku prezydenta Wiktora Janukowycza. Polityk miał otrzymać pół miliona dolarów na organizację protestów antyrządowych na Ukrainie. Saakaszwili temu zaprzecza.

Po powrocie na Ukrainę we wrześniu ub. roku Saakaszwili, który stoi tu na czele opozycyjnej partii Ruch Nowych Sił, organizował w Kijowie marsze, podczas których wzywał do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych i domagał się impeachmentu Poroszenki.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)