"Prawnicy kancelarii prezydenckiej twierdzą, iż nie zważając na kontrakt (między Naftohazem i Gazpromem) na 2009 rok, międzyrządowe umowy z lat 1994, 2000 i 2001, regulujące różne aspekty dostaw i tranzytu gazu (na Ukrainę i przez to państwo) nadal pozostają ważne" - czytamy.

Gazeta wskazuje, że umowy gazowe między Ukrainą a Rosją z lat poprzednich zostały zatwierdzone przez Radę Najwyższą (parlament) Ukrainy i dlatego mają większą moc prawną niż obecne kontrakty, zawarte między dwoma spółkami. Co więcej między wcześniejszymi, a nowymi kontraktami istnieje wiele sprzeczności.

"Biorąc pod uwagę te fakty, umowy na 2009 rok powinny być uznane za nieważne" - brzmi cytowane przez "Kommiersanta" stanowisko kancelarii Juszczenki.

Prawnicy prezydenta uważają, że mogliby zaskarżyć umowy z Gazpromem w sądzie arbitrażowym w Sztokholmie; powołują się przy tym na prawo szwedzkie, przewidujące możliwość podważenia "dyskryminacyjnych umów", jeśli zostały one zawarte "na warunkach niekorzystnych dla jednej ze stron". "Za taki warunek kancelaria prezydencka uznaje naciski strony rosyjskiej, która wstrzymała na początku stycznia dostawy gazu dla Ukrainy" - napisał "Kommiersant".

Reklama

Jak powiedział gazecie Ołeh Alioszyn, przedstawiciel jednej z ukraińskich kancelarii prawniczych, szwedzkie prawo może zawierać taką normę, jednak udowodnienie, iż Rosjanie rzeczywiście naciskali na Ukraińców w sprawie gazu, będzie bardzo trudne. Możliwość zaskarżenia umów z Gazpromem odrzuca także Naftohaz. Rzecznik firmy Wałentyn Zemlanski nie zgodził się z wersją o rosyjskich naciskach mówiąc, iż kontrakt gazowy został podpisany z uwzględnieniem interesów gospodarczych Ukrainy. "Kommiersant" dodaje, iż w środę umowy o dostawach błękitnego paliwa zostały zatwierdzone przez rząd Julii Tymoszenko.

"Po takich oświadczeniach żaden sąd nie weźmie na siebie odpowiedzialności anulowania kontraktu" - powiedział dziennikowi Alioszyn. Prezydent Juszczenko, który spotkał się w środę we Wrocławiu z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i premierem Czech Mirkiem Topolankiem oświadczył, że w jego ocenie umowy gazowe nie są "tak naprawdę umowami partnerskimi", jednak Ukraina będzie je wypełniać.

Gazowe umowy rosyjsko-ukraińskie przewidują, że Ukraina będzie płacić za gaz cenę rynkową pomniejszoną w obecnym roku o 20 proc. Stawka tranzytu gazu z Rosji przez Ukrainę do innych państw europejskich pozostanie w tym roku na poziomie 1,7 dolara za przesył 1000 metrów sześciennych gazu na odległość 100 km.