Premier podczas wspólnej konferencji z kanclerz Niemiec Angelą Merkel był pytany o skierowany w środę przez marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego list do środowisk polonijnych i polskich za granicą w związku z nowelizacją ustawy o IPN. Marszałek Karczewski poprosił w tym liście o dokumentowanie i reagowanie na przejawy antypolonizmu, krzywdzące nas sformułowania i opinie i wskazał, że wszyscy Polacy mogą i powinni być ambasadorami polskości.

"Ten list spotkał się z dużym odzewem i pytanie, czy przysłuży się on relacjom polsko-niemieckim" - zapytał dziennikarz.

"W tym przypadku nie wyciągałbym jakiś niewłaściwych wniosków, raczej jest to coś takiego (...), że jesteśmy wrażliwi na punkcie prawdy historycznej" - odpowiedział Morawiecki.

Przypomniał, że wrażliwy na prawdę historyczną jest każdy kraj, a "w szczególności Polska, która przeżyła dramat II wojny światowej". "Później właściwie w dużym stopniu przegraliśmy naszą historię, bo 45 lat komunizmu spowodowało, że mogliśmy się dużo wolniej rozwijać. (...) W 1951 r. Polska miała wyższe PKB na głowę niż Hiszpania, tak jako przykład tylko podam" - zaznaczył premier.

Reklama

"Więc co do samego tego pisma, o którym pan mówi, to nie posuwałbym się za daleko z wnioskami. Po polsku to się mówi: robić z igły widły" - zaznaczył Morawiecki. Jak podkreślił, "rzeczywiście chcemy dbać na całym świecie o to, żeby nie było jakiś kłamliwych stwierdzeń na tematy polskie".

>>> Czytaj też: Zychowicz: Ustawa o IPN jest bardzo niedobra. Do sporów historycznych miesza prokuraturę, policjantów i sądy [WYWIAD]