Xi i tak był już postrzegany jako najpotężniejszy przywódca Chin od czasów Mao Zedonga, przywódcy rewolucji komunistycznej z 1949 roku. Jednak niedzielna zapowiedź zniesienia przepisu zakazującego prezydentowi sprawowania władzy przez więcej niż dwie kadencje, pokazuje, że teraz Xi eliminuje instytucyjne mechanizmy, które go kontrolowały. Ta gigantyczna zmiana, która umożliwiłaby Xi pozostanie na stanowisku po 2023 roku, "ma głębokie konsekwencje zarówno dla Chin jak i świata" - czytamy na łamach "FT".

Dziennik tłumaczy, że zniesienie limitu kadencji to zerwanie ze świętą tradycją, którą wprowadzono, by uniemożliwić powrót katastrofalnego kultu jednostki, jakim otoczony był Mao i co przyczyniło się do rewolucji kulturalnej. Usunięcie ograniczeń wymazuje cztery dekady delikatnego równoważenia chińskiej władzy państwowej i naraża kraj na ponowną dyktaturę - ocenia brytyjska gazeta.

"Wiele będzie zależało od tego, jak Xi wykorzysta swą ogromną władzę. Niektórzy twierdzą, że konsolidacja władzy pozwoli mu przyspieszyć tak bardzo potrzebne reformy strukturalne" - zauważa "FT". Zdaniem analityków silna ręka u steru może być potrzebna m.in. do umocnienie roli państwowych przedsiębiorstw w gospodarce, budowy strategicznych branż, zredukowania ryzyka w zadłużonym systemie finansowym i walki z zanieczyszczeniem.

Jednak "większa centralizacja władzy wiąże się także z ryzykiem" - ostrzega "FT". W Chinach nie króluje już poczucie, że władza przysługuje instytucjom a nie konkretnym osobom, czego wpajanie zajęło wiele lat. "Presja, by okazać lojalność potężnemu przywódcy, może wyprzeć szczerą debatę polityczną i stworzyć kółko wzajemnej adoracji", co przypominałoby późniejsze lata rządów Mao - dodaje.

Reklama

Ponadto "kreatywne nieposłuszeństwo lokalnych władz", które od dawna było źródłem dynamizmu gospodarki, ale też praktyk korupcyjnych, może zostać zmiażdżone - pisze "FT". Tempo, w jakim Xi skupił w swych rękach władzę od mianowania w 2012 roku pokazuje, jak szybko polityka w kraju z drugą co do wielkości gospodarką świata może w fundamentalny sposób ulec zmianie - wyjaśnia.

Według "FT" dla Zachodu autokratyczne rządy w Chinach stanowią szczególne wyzwanie. Mimo że Xi twierdzi, iż Pekin nie zamierza eksportować swego modelu politycznego do innych krajów, to jego rząd promuje pomysł "chińskiego rozwiązania", które polega na wkraczaniu przez Pekin na "arenę rozwojową", gdy USA i Europa się z niej wycofują. Pekin promuje inicjatywę Pasa i Szlaku, wielkiego projektu wybudowania infrastruktury w ponad 80 krajach, jako lepszą alternatywę dla prób Zachodu, by sprzyjać budowaniu dobrobytu w krajach rozwijających się.

"Taki język powinien przypomnieć zachodnim przywódcom, że Chiny prezydenta Xi nie mają zamiaru być częścią świata utworzonego w ramach Pax Americana. Planują stworzyć własne zasady dotyczące międzynarodowych interakcji, stosować model rządzenia, który postrzegają jaką nadrzędny do demokracji w stylu zachodnim i promować charakterystyczną filozofię rozwoju" - czytamy.

To wszystko stanowi pilne wyzwanie dla Zachodu. Powinien on "dążyć do stworzenia spójnej i konsekwentnej strategii ds. Chin, której priorytetem muszą być kluczowe interesy, takie jak wzajemność w inwestycjach transgranicznych, ochrona własności intelektualnej i obrona amerykańskich oraz europejskich systemów politycznych przed potencjalną chińską ingerencją. Przed nami być może wiele lat twardych rządów Xi", a Zachód musi się na to przygotować - podkreśla "Financial Times".

>>> Czytaj też: Chiny blisko zmian w konstytucji. Xi Jinping dożywotnio prezydentem?