Reforma sądownictwa, którą przeprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości, naraziła Polskę na dwa zagrożenia płynące ze strony Unii Europejskiej: ryzyko utraty głosu oraz zmniejszenia szerokiego strumienia europejskich funduszy. Dziś jednak obie strony tego sporu ważą swoje racje i sens dalszej eskalacji – donoszą urzędnicy i dyplomaci.

Najwięksi europejscy krytycy polskiego rządu natrafiają na twardą rzeczywistość: aby zawiesić prawa głosu Polski, potrzeba jednomyślności wszystkich krajów UE, a na to nie ma co liczyć. Z kolei Warszawa też dochodzi do ściany: przy okazji rozmów o przyszłym budżecie UE pojawia się ryzyko ograniczenia europejskich funduszy dla Polski, zatem rząd Prawa i Sprawiedliwości nie może dłużej lekceważyć głosu Brukseli.

„Chcemy przekonać Brukselę, że system sądowniczy w Polsce będzie lepszy, bardziej transparenty i niezależny” – mówił 21 lutego w wywiadzie premier Mateusz Morawiecki.

Sytuacja w Europie Wschodniej oraz pytanie, co zrobić z potencjalnym zagrożeniem dla praworządności, stały się większym testem dla jedności UE niż odejście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty. W przypadku Polski jednak sytuacja się komplikuje, bo kraj ten, w przeciwieństwie do Czech czy Węgier, jest zbyt duży i ważny.

Reklama

Polska jest największym beneficjentem netto funduszy UE, a po Brexicie stanie się 5 największym krajem Wspólnoty. Ponadto państwo to jest istotnym buforem oddzielającym Zachód od Rosji i rosyjskiej strefy wpływów. Co również ważne dla europejskiego projektu, Polska to największy symbol udanej transformacji i integracji z Zachodem.

„Nie sądzę, aby w Europie istniały duże apetyty na toczenie wielkich bojów z Polską” – komentuje Naz Masraff, ekspert ds. Europy z londyńskiej firmy konsultingowej Eurasia. „To co jest tu kluczowe, to pytanie, jak ten konflikt wpłynie na negocjacje ws. budżetu UE” – dodaje.

Mateusz Morawiecki, który w grudniu objął fotel premiera, rozpoczął ofensywę informacyjną w Brukseli. Premier Polski stwierdził, że jego rząd szykuje grunt pod poprawę stosunków z Brukselą, szczególnie wokół kwestii reform sądownictwa.

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wyznaczył rządowi w Warszawie 20 marca jako termin, do którego Polska ma zastosować europejskie rekomendacje ws. reformy sądownictwa. „Obecnie prowadzimy z Polską konstruktywny dialog” – mówił w połowie stycznia szef KE, kilka dni po spotkaniu z Mateuszem Morawieckim.

Dyplomaci i urzędnicy sądzą, że obie strony prawdopodobnie osiągną porozumienie ws. deeskalacji, pomimo, że oferta Warszawy nie będzie wystarczająca, aby zupełnie zakończyć konflikt. Naz Masraff uważa, że Bruksela da Polsce więcej czasu, zachowując presję w formie ryzyka zawieszenia prawa głosu w ramach artykułu 7.

„Ryzyko to będzie stopniowo maleć. Ale gdy rozpoczną się negocjacje budżetowe, argument ten może zostać wykorzystany do izolacji Polski oraz ograniczenia jej zdolności do walki o własne interesy” – komentuje Masraff.

„Myślę, że polski premier negocjował z panem Junckerem. Prawdopodobnie przekonają Komisję Europejską, że wszystko jest w porządku” – komentuje czeski premier Andrej Babisz.

Fundusze a praworządność

Niemcy, największy płatnik netto do budżetu UE, zaproponował, aby po 2020 roku powiązać wypłatę funduszy europejskich z praworządnością. Niemiecki plan zyskał poparcie w Paryżu oraz kilku innych stolicach. Duński premier Lars Lokke Rasmussen stwierdził w tym tygodniu, że jest „oczywiste, że potrzebujemy jakiegoś rodzaju warunkowości”.

Wciąż jednak wiele rządów państw UE ma wątpliwości, czy takie powiązanie byłoby legalne. Poza tym uzależnienie wypłat funduszy z UE od praworządności mogłoby wzniecić kolejną falę antyeuropejskich nastrojów w Europie.

Rząd Niemiec: Niczego nie wykluczamy

Rząd Niemiec jest gotów do dalszych kroków w sporze o niezależność polskiego sądownictwa i niczego nie wyklucza - oświadczył we wtorek w Brukseli sekretarz stanu w niemieckim MSZ Michael Roth.

"W dalszym ciągu mamy nadzieję, że dojdziemy do rozsądnego rozwiązania. Ale jeśli to nie nastąpi, będziemy musieli rozmawiać także o dalszych środkach" - powiedział Roth i dodał: "Niczego nie wykluczamy".

Roth powiedział, że "ostatnio odczuwa się pewne ocieplenie", ale ostatecznie liczą się nie obietnice, a konkretne czyny. Pierwszym sygnałem, że sprawy idą w tym kierunku mogłaby być gotowość Polski do konsekwentnego kontynuowania rozmów z Komisją Europejską - pisze agencja dpa.

Według dpa Roth odniósł się konkretnie do uruchomienia przez Komisję Europejską wobec Polski procedury z artykułu 7 traktatu unijnego. Agencja dodaje, że "powodem zaniepokojenia są reformy narodowo-konserwatywnego rządu", które "zdaniem ekspertów Komisji Europejskiej dają np. ministrowi sprawiedliwości możliwość wywierania wpływu na sędziów".

Źródło: Bloomberg/PAP

>>> Czytaj też: Fundusze UE za przyjęcie uchodźców? Propozycję Merkel krytykują już nawet państwa Europy Zachodniej