„Uwierzcie mi, że my nie potrzebujemy, żeby ktoś mówił nam, jakich ukraińskich bohaterów powinniśmy czcić i szanować, a jakich nie. Sami sobie z tym poradzimy. Tak samo, jak i my nie doradzamy Polsce, kogo ma czcić Polska, a kogo nie. To nie jest dobre” - powiedział prezydent Ukrainy, poproszony przez PAP o ocenę obecnych stosunków z Polską.

Poroszenko, który wystąpił na konferencji prasowej w Kijowie poświęconej wyzwaniom stojącym przed Ukrainą w 2018 roku, przypomniał, że ustalenia o powołaniu wspólnej komisji do spraw historycznych zapadły podczas jego rozmów z prezydentem Andrzejem Dudą w grudniu w Charkowie.

„Pamiętacie wizytę prezydenta Dudy w Charkowie, widzieliśmy się z nim także w Davos. Rozmawiałem z polskim premierem (Mateuszem Morawieckim) w Monachium i doszło do pierwszego, inauguracyjnego posiedzenia komisji na szczeblu wicepremierów na temat opracowania mapy drogowej wyjścia z tej sytuacji, które były następstwem szeregu kroków, w tym przyjęcia przez Polskę odpowiedniej ustawy” - zaznaczył.

„Jesteśmy przekonani, że takie praktyki, jak zakazy wjazdu czy zamrożenie badań - te problemy powinna rozwiązać ta komisja. Jestem przekonany, że politycy mają patrzeć w przyszłość, a przeszłość pozostawić historykom. Kiedy zaczniemy realizować właśnie tę koncepcję, wszystko między nami będzie dobrze” - stwierdził Poroszenko.

Reklama

Relacje ukraińsko-polskie uległy ochłodzeniu, gdy w zeszłym roku Kijów zamroził polskie prace poszukiwawcze i ekshumacyjne na Ukrainie w odpowiedzi na niszczenie ukraińskich upamiętnień w Polsce.

Stosunki pogorszyły się także po nowelizacji ustawy o polskim Instytucie Pamięci Narodowej (IPN), która dopuszcza m.in. wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów.

Podczas grudniowej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Charkowie i jego rozmów z prezydentem Petrem Poroszenką ustalono, że uregulowaniem tej sytuacji zajmie się polsko-ukraińska komisja do spraw historycznych na czele z wicepremierami Pawłem Rozenką i Piotrem Glińskim.

Do ich spotkania doszło 16 lutego w Warszawie. Tydzień później Rozenko oświadczył, że polskie prace poszukiwawcze i ekshumacyjne na Ukrainie mogą być wznowione, jeśli władze Polski zapewnią ochronę ukraińskich miejsc pamięci na swoim terytorium.

W ubiegłym tygodniu ukraiński Instytut Pamięci Narodowej podał, że spośród 323 polskich miejsc pamięci narodowej na Ukrainie 166 powstało bez wymaganych pozwoleń.

W poniedziałek wiceprezes IPN Mateusz Szpytma powiedział PAP, że upamiętnienia ukraińskie, które w sposób legalny zostały wzniesione w Polsce, były, są i będą chronione przez państwo polskie.

"Ukraińskie miejsca pamięci, jeśli zostały zbudowane legalnie, w pełni zasługują na ochronę polskiego państwa. Kłopot jest z tymi, które zostały wzniesione nielegalnie i które upamiętniają zbrodniczą dla polskiej strony Organizację Ukraińskich Nacjonalistów lub Ukraińską Powstańczą Armię, odpowiedzialne za zbrodnię wołyńsko-galicyjską" - powiedział Szpytma.

Wiceprezes IPN dodał, że w przypadku nielegalnych obiektów istnieje możliwość ich legalizacji. "Władze Polski są na to otwarte, deklarowaliśmy to już od dawna. Każdy ukraiński pomnik czy grób mogą zostać zalegalizowane po przejściu odpowiedniej procedury, np. w odniesieniu do grobów jest to sprawdzenie, czy rzeczywiście są tam pochowane szczątki ludzkie" - powiedział. Przypomniał przy tym, że IPN jest gotowy do podjęcia weryfikacji ukraińskich miejsc pamięci w Polsce, w tym tych, które poświęcone są UPA.

"Władze Ukrainy mogą u nas bez żadnych problemów prowadzić ekshumacje. Mało osób o tym wie, ale modelowym wzorcem w tym obszarze jest nasza współpraca z Niemcami. Wspólnie z prezesem Jarosławem Szarkiem podpisujemy dziesiątki zgód na ekshumacje dla strony niemieckiej, która chce podjąć z ziemi żołnierzy Wehrmachtu czy oddziałów Waffen SS. My nie mamy z tym problemu, żeby z jakiejś łąki Niemcy ekshumowali szczątki i przenieśli je na swoje cmentarze" - tłumaczył.

"Dlaczego tak nie może być z Ukraińcami? Nie rozumiemy tego - chcemy po prostu, by nasza współpraca przebiegała w podobny sposób" - dodał Szpytma.

>>> Czytaj też: