Za wzrost długu w tym roku będą odpowiadać - z jednej strony - większe potrzeby pożyczkowe budżetu i całego sektora finansów publicznych, a z drugiej - niższe tempo wzrostu PKB. Ekonomiści uważają, że wartość długu może być wyższa, niż prognozuje to rząd.
- Ta relacja może ukształtować się między 46 a 48 proc. PKB - mówi Remigiusz Grudzień, ekonomista PKO BP.
Według Jakuba Borowskiego, ekonomisty Invest Banku, poziom długu zbliży się w tym roku do pierwszego progu ostrożnościowego, czyli 50 proc. PKB.
- Nawet przy założeniu, że rządowi uda się przeprowadzić ambitny plan cięć i utrzyma deficyt budżetu, to jednak deficyt w innych częściach sektora, np. w samorządach, wzrośnie - mówi Jakub Borowski.
Reklama
To oznacza wzrost potrzeb pożyczkowych, tym bardziej że tegoroczny plan prywatyzacji - czyli wpływy rzędu 12 mld zł - będzie bardzo trudno zrealizować - dodaje.
Zdaniem Jakuba Borowskiego dynamika wzrostu PKB w tym roku wyniesie około 1 proc., co oznacza, że rząd, prognozując dług publiczny w 2009 roku na poziomie 45,5 proc. PKB, przestrzelił, bo zakładał, że gospodarka będzie się rozwijała w tempie 3,7 proc. I choć w tym roku dług nie musi przekroczyć pułapu 50 proc. PKB, to jest możliwe, że stanie się tak w 2010 roku.
- Przy 1-2-proc. wzroście i słabym kursie złotego jest ryzyko przekroczenia pierwszego progu w przyszłym roku - mówi Borowski.
Jak ważny dla poziomu długu jest kurs walutowy, pokazały już dane za październik i listopad ubiegłego roku. Słaby złoty powiększył zagraniczną część długu Skarbu Państwa. Największy skok notowaliśmy w październiku, gdzie wartość długu denominowanego w walutach obcych wzrosła o 12,5 mld zł.
Ekonomiści uważają jednak, że kurs złotego w kolejnych miesiącach nie powinien być czynnikiem decydującym o wielkości długu.
- Żeby zagrożenie przekroczenia pierwszego progu ostrożnościowego stało się realne tylko z powodu długu zagranicznego, jego wartość musiałaby wzrosnąć w krótkim czasie o 40-50 mld zł - mówi Marcin Piątkowski, ekonomista Akademii Leona Koźmińskiego.
- Musiałaby się jednak wydarzyć katastrofa, żeby złoty stracił kolejne 20-30 proc. - dodaje.
- Dług zagraniczny odegrałby w tym procesie dużą rolę, gdyby nastąpiło duże osłabienie złotego, a tego się nie spodziewam. Jeśli już nastąpi wzrost długu zagranicznego, to ze względu na nowe emisje - mówi Jakub Borowski z PKO BP.