Rada Bezpieczeństwa ONZ poświęciła czwartkowe, nieformalne posiedzenie rosyjskiej okupacji Krymu. Władze w Moskwie oskarżano o naruszanie Karty Narodów Zjednoczonych oraz praw człowieka.

Padały stwierdzenia, uznające aneksję półwyspu za nielegalną i stanowiącą jedno z najbardziej rażących naruszeń Karty Narodów Zjednoczonych od czasu drugiej wojny światowej.

Mówcy apelowali o wycofanie się Rosji z zagarniętych terenów. Wzywali do politycznego rozwiązania konfliktu. Domagali się też obecności na Krymie niezależnych obserwatorów w celu monitorowania respektowania tam praw człowieka.

Stała przedstawiciel RP przy Narodach Zjednoczonych, ambasador Joanna Wronecka podkreśliła, że Polska jako członek Rady Bezpieczeństwa ONZ ma szczególny obowiązek bronić zasad integralności terytorialnej, nienaruszalności granic i zaniechania użycia siły w rozwiązywaniu konfliktów. Działania Rosji na Krymie zagrażają zaś pokojowemu istnieniu suwerennego narodu.

"Podkreślamy, że poszanowanie suwerenności i integralności terytorialnej jest wstępnym warunkiem pokojowego współistnienia państw. Tak zwane referendum nie stanowi żadnej podstawy prawnej dla zmiany statusu Autonomicznej Republiki Krymu i miasta Sewastopol jako legalnych części Ukrainy. To nielegalne głosowanie było po prostu sprzeczne z konstytucją Ukrainy" – powiedziała Wronecka.

Reklama

Joanna Wronecka wskazała na zaniepokojenie Polski postępującą militaryzacją półwyspu i regionu Morza Czarnego, co nasiliło się po aneksji. Wyraziła zatroskanie sytuacją mniejszości religijnych i etnicznych a przede wszystkim w Tatarów krymskich. Ubolewała, że misja monitorująca prawa człowieka na Ukrainie nie uzyskała dostępu na Krym.

Stały przedstawiciel Szwecji przy ONZ, ambasador Olof Skoog podkreślił, że aneksja Krymu jest problemem o globalnym znaczeniu.

Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Olena Zerkal przypomniała, że Rosja lekceważy prawo międzynarodowe nie od dzisiaj. Jako przykład podała Gruzję, a także o ostatnie wydarzenie w Wielkiej Brytanii - próbę zabójstwa Siergieja Skripala. Zdaniem wiceszefowej resortu spraw zagranicznych Ukrainy, im mniej jest nacisków na Rosję, tym bardziej lekceważy ona prawo międzynarodowe.

Zarzucała też Rosji, że nie przestrzega swych obowiązków jako siły okupacyjnej. Na Krymie pogorszyła się sytuacja w zakresie praw człowieka. Jej zdaniem, rozwiązanie konfliktu jest ważne nie tylko dla Ukrainy, ale dla świata i jego bezpieczeństwa.

Przedstawicielka Tatarów krymskich Ayla Bakkalli opowiadała o łamaniu praw człowieka na Krymie, co szczególnie dotyka społeczność Tatarów krymskich. Zwracała uwagę na niesprawiedliwość i biedę.

Zastępca przedstawiciela Rosji przy ONZ Dmitrij Polanski określił zarzuty pod adresem jego kraju jako absurdalne. Starał się przekonać o legalności przyłączenia Krymu do Rosji i zapraszał do wizyty na Krym, przekonać się jak wygląda sytuacja.

Wystąpił też z oskarżeniami przeciw Ukrainie mówiąc m.in., że ignorowanie praw ludności do decydowania o własnym losie i prześladowaniach. Zapewniał zarazem o poprawie w ostatnich latach warunków życia i położenia Tatarów krymskich.

Zerkal skomentowała to jako nazywanie czarnego białym.

Rosja nie tylko w przeszłości sprzeciwiała się debatom na temat sytuacji na Krymie, którą obecnie uważa za część własnego terytorium. W środę prezydent Władimir Putin nazwał aneksję "sprawiedliwością dziejową" i przykładem "prawdziwej demokracji". Wykluczył możliwość powrotu Krymu do Ukrainy.

Na zakończenie czwartkowego spotkania ambasador Wronecka uznała je za okazję do dyskusji na temat roli społeczności międzynarodowej, w tym Rady Bezpieczeństwa, sekretarza generalnego ONZ i organizacji regionalnych wobec naruszania prawa, a także politycznego rozwiązywania konfliktów.

"Jestem zadowolona, że głos międzynarodowej społeczności brzmiał mocno i jasno, że nie ma przyzwolenia na obecną sytuację na Krymie, by ją zaakceptować jako normalną" - podsumowała.

Organizatorami spotkania były Polska, Holandia, Szwecję, Wielka Brytanię i USA we współpracy z Ukrainą, która zasiadała w RB w latach 2016-2017.

>>> Czytaj też: Putinomika działa. Rosja uniezależniła się od surowców