Napastnik pędzi na bramkę, już przymierza się do strzału, gdy nagle – nie mając koło siebie rywala – pada jak długi i zwija się z bólu. Co się stało? Wpadł w dziurę w murawie. Ma ona ponad 20 cm głębokości.
Co trzecie z prawie 2,6 tys. boisk wybudowanych w ramach programu „Moje Boisko – Orlik 2012” potrzebuje pilnego remontu – wynika z przeprowadzonej przez nas kwerendy wśród stu samorządów.
Ludzie łamią nogi przez dziury w sztucznej murawie, a metalowe bramki się kołyszą, co grozi ich upadkiem na grających. A na tych boiskach, które są w dobrym stanie, zarezerwowanie murawy na choćby godzinę tygodniowo graniczy z cudem. Bo infrastrukturę publiczną wykorzystują dzień w dzień zarobkowo lokalne kluby piłkarskie.
Orlikowe patologie nie mają barw partyjnych ani nie układają się w żadną mapę geograficzną. Nieprawidłowości występują tak w dużej Warszawie, jak i w najmniejszych miejscowościach.

Dziura na dziurze

Reklama
Warszawa, 2017 r., orlik przy ul. Targowej na Pradze-Północ. Napastnik jednej z drużyn pędzi na bramkę przeciwnika. Już przymierza się do strzału, gdy nagle – nie mając koło siebie rywala – pada jak długi i zwija się z bólu. Co się stało? Wpadł w dziurę znajdującą się tuż przed polem karnym. Ma ona ponad 20 cm głębokości. Skutek? Naciągnięte więzadła krzyżowe w kolanie. Inny gracz złamał tu nogę – wpadł w tę samą dziurę.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP