Spotkaniem z delegacją antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd prezydent Mattarella zakończył w czwartek pierwszą rundę konsultacji w sprawie powołania rządu po wyborach z 4 marca, które nie przyniosły wyraźnego zwycięzcy, zdolnego samodzielnie utworzyć gabinet.

Szef państwa zapowiedział po rozmowach, że następną rundę konsultacji przeprowadzi w przyszłym tygodniu, by sprawdzić - jak dodał - czy pojawiła się możliwość sformowania rządu, jakiej obecnie jeszcze nie ma. Mattarella zaznaczył, że kilka dni na refleksję przyda się zarówno jemu, jak i ugrupowaniom.

Luigi Di Maio oświadczył po rozmowie z prezydentem: "Kontrakt w sprawie rządu można podpisać albo z Ligą, albo z Partią Demokratyczną. To są dwaj rozmówcy i oczywiście dwa alternatywne rozwiązania".

Przywódca ruchu, który ma większość w obu izbach parlamentu, zapowiedział, że natychmiast zwróci się do liderów Ligi Matteo Salviniego i PD Maurizio Martiny z propozycją rozmów w przyszłym tygodniu.

Reklama

31-letni Di Maio, wyjaśniając swój zamiar prowadzenia rozmów w sprawie powołania rządu tylko z prawicową Ligą, a nie całym blokiem sił centroprawicy pod wodzą Silvio Berlusconiego, stwierdził: "Nie chcemy rozbić koalicji centroprawicy, my jej nie uznajemy".

Wytłumaczył to tym, że w koalicji tej było trzech kandydatów na premiera, a wchodzące w jej skład ugrupowania osobno prowadziły konsultacje z prezydentem.

Odnosząc się do Forza Italia Berlusconiego, Di Maio dodał: "Jedna z tych sił nie uznaje Ruchu Pięciu Gwiazd; dlatego zwracamy się do Ligi".

Kilka godzin wcześniej Berlusconi po konsultacjach z prezydentem Mattarellą mówił, że jego formacja nie zgodzi się na powołanie rządu pod znakiem "populizmu, dyletantyzmu i improwizacji", co było aluzją do ruchu.

Dodał też: "Nie jesteśmy gotowi na powołanie rządu zbudowanego na pauperyzmie i pochopnym wymierzaniu sprawiedliwości oraz nienawiści, które nakręciłyby spiralę recesji i podniesionych podatków, z łańcuchowymi bankructwami również w sektorze bankowym".

Były trzykrotny premier wielokrotnie nazywał wcześniej ruch założony przez komika Beppe Grillo "groźną sektą" i "największym zagrożeniem dla Włoch".

Lider Ligi Matteo Salvini deklaruje gotowość prowadzenia rozmów z ruchem. Takiej gotowości nie wyraziła Partia Demokratyczna.

Jeśli nie dojdzie do przełamania politycznego impasu wokół powołania rządu, być może konieczne będą następne wybory. W czwartek pojawiła się hipoteza, że w przypadku fiaska rozmów, mogłyby one odbyć się już w czerwcu.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)