Depresja została niejako wyłączona z katalogu chorób psychicznych, bo wielu ludzi nie uważa jej za prawdziwe, godne współczucia schorzenie.
ikona lupy />
Łukasz Święcicki. Fot. Darek Golik / Dziennik Gazeta Prawna / Darek Golik
Zaczyna się sezon?
Wiosna, najwięcej samobójstw, „Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień”, pisał T.S. Eliot i to się od lat nie zmienia. Niby wszystko budzi się do życia, a zarazem najwięcej osób je sobie wtedy odbiera.
Depresja jest sezonowa?
Reklama
Są dwa szczyty depresyjne, jeden jesienny, listopadowy...
I wszyscy wiedzą, czemu.
Ale drugi, większy, mamy teraz. W marcu i kwietniu mamy eksplozję depresji.
Dlaczego?
Nie wiem, to jak z chorobą wrzodową żołądka, też ma dwa szczyty w roku i też wiosenny jest większy. Widocznie tak nasz organizm jest skonstruowany.
Zna pan dowcip o tym, jak Albin Siwak przychodzi do lekarza?
A, to jeszcze polityczne, za komuny? Przychodzi Siwak do lekarza i mówi, że ma migrenę, a doktor mu na to: „Towarzyszu Siwak, migrenę to może mieć aktorka, diwa operowa, pisarz, a pana to po prostu łeb...” No, powiedzmy, bardzo boli.
Z depresją jest podobnie.
Dowcip jest rzeczywiście bardzo a propos, bo ludzie mają wyobrażenie, że depresja to nie jest żadna poważna choroba. I to jest nieprawda.
Bo?
Przeczy temu nie tylko moje doświadczenie zawodowe, ale i statystyka. Kiedy spojrzymy na sytuację zawodową, osobistą, materialną pacjentów chorych na depresję, to widać, że to wcale nie od bogactwa im się w głowach poprzewracało. To bardzo demokratyczna choroba.
Na którą równie często zapadają sprzątaczka, profesor czy aktorka?
Mają nawet takie same urojenia depresyjne! Ich myśli wynikające z choroby są bardzo podobne.
Wszystkie choroby psychiczne są wstydliwe, stygmatyzujące, tylko depresja stała się modna.
Nazwa „depresja” stała się modna, ale prawdziwej choroby nikt nie chciałby mieć.
Treść całego artykułu można znaleźć w piątkowym wydaniu DGP.

>>> Polecamy: Psychiatria była zaniedbywana przez lata. Szumowski zapowiada wzrost nakładów