Szwajcaria jest centrum finansowym, jednym z najważniejszych na świecie, pełnym ambitnych i wykształconych ludzi z różnych stron świata. Dzięki temu rozkwitł tam sektor fintech, mimo że koszty prowadzenia działalności są wysokie – mówi Christian Dreyer, szef CFA Society Switzerland.

ObserwatorFinansowy.pl: Miastem fintechów jest określany Singapur, wskazywany jako najlepsza lokalizacja do rozwoju tego rodzaju biznesu. W rankingach depczą mu po piętach Zurych i Genewa. Jak rząd i regionalne władze wspierają rozwój tej branży?

Christian Dreyer: Gdy powstają tego rodzaju klastry, zazwyczaj wynika to z pewnego rodzaju “magii”, która jest obecna w danym miejscu, a nie z zaangażowania władz. Gdy patrzymy na Szwajcarię, mogłoby się wydawać, że istnieje wiele barier, które powinny hamować rozwój branży fintech w tym kraju. Mówię tu zwłaszcza o wysokich kosztach życia i prowadzenia biznesu, małym rynku oddzielonym od rynku unijnego. Mimo to sektor fintech dynamicznie się rozwija. Decydujący jest fakt, że Szwajcaria jest centrum finansowym, jednym z najważniejszych na świecie, z mnóstwem ambitnych i wykształconych ludzi z różnych stron świata. Cechują się oni przedsiębiorczością i wysokim poziomem wykształcenia.

Międzynarodowe, multikulturowe środowisko szwajcarskich miast, gdzie angielski jest powszechnie używanym językiem, ułatwia działania. Gdyby branża fintechowa była podzielona i mówiła po niemiecku, francusku, włosku i w romansz, to by tak szybko nie rosła. Ten multikulturalizm sceny fintechowej jest też pewnego rodzaju czynnikiem ryzyka dla niej. Pamiętajmy, że liberalny w zakresie praw imigracyjnych rząd to podstawa dla dalszego rozwoju szwajcarskich fintechów i całej helweckiej gospodarki. Największe centrum badawcze firmy Google poza USA znajduje się właśnie w Zurychu. W dodatku, federalne państwo szwajcarskie daje relatywnie dużo swobody w zakresie działalności gospodarczej.

Czyli ani Szwajcarska Rada Związkowa, ani władze poszczególnych kantonów nie robiły nic, aby wspomóc rozwój branży fintech? Nie powstawały żadne fundusze wspierające rozwój sektora?

Reklama

Dokładnie. Do niedawna, władze po prostu trzymały się z dala od tego biznesu.

I nie widzi pan żadnych barier?

Wydaje mi się, że barier nie ma zbyt wiele. Gdybym miał jednak coś wskazać, to powiedziałbym, że jest chyba zbyt mało inżynierów z dobrym zrozumieniem świata finansów.

Skąd szwajcarskie fintechy biorą kapitał na rozwój?

Na rynku finansowym można bardzo łatwo zdobyć pieniądze od inwestorów prywatnych, funduszy venture capital i private equity.

Szwajcarskie fintechy przeprowadzają na masową skalę Initial Coin Offerings (ICO), czyli emitują swoje tokeny, które kupują od nich inwestorzy. Jakie jest podejście władz do tego typu źródła finansowania?

Ostatnio szwajcarski nadzorca FINMA opublikował wytyczne dla ICO. Zdaniem ekspertów, przepisy wspierają rozwój rynku ICO w Szwajcarii.

Czy jakieś szwajcarskie fintechy są notowane na giełdzie. Może któreś wybierają się na parkiet, na przykład na NYSE?

To zależy, jak dokładnie definiujemy fintech, bo wiele „starych” banków też uważa się za fintechy… A mówiąc poważnie, debiut na giełdzie to nie jest ścieżka rozwoju brana pod uwagę przez fintechy.

Z jakiego powodu?

Wejście na giełdę jest kosztowne. Zajmuje czas władzom firmy, które mają mnóstwo innych zajęć. Upubliczniona spółka ma wiele różnych obowiązków, wynikających z przepisów. Najczęściej gra nie jest warta świeczki – koszty debiutu przewyższają zyski. Popatrzmy na „jednorożce”, takie jak Uber czy AirBnB – one nie są notowane, co nie przeszkodziło im w dynamicznym rozwoju.

Czy władze miast szwajcarskich wspierają w jakiś sposób rozwój branży fintech? Konkurują o firmy tego typu?

Najczęściej wspomagają po prostu udostępniając powierzchnię, lokale pod inkubatory. Konkurują między sobą, ale w mojej opinii nie jest to dobre zjawisko. Szwajcaria jest mała w skali globu i jako kraj powinna konkurować z innymi fintechowymi hubami. Konkurencja pomiędzy Zurychem, Genewą, Zug i Lozanną powoduje, że mnóstwo energii jest marnowane.

W jaki sposób szwajcarskie banki podchodzą do fintechów? Traktują je jako konkurentów, a może jako partnerów, którzy mogą umożliwić szybszy rozwój?

Banki zazwyczaj traktują fintechy oportunistycznie, albo jako konkurencję. Banki rozumieją, że ich branża dojrzała do transformacji technologicznej, ale ta zmiana będzie przebiegała długo. Zapewne na tyle długo, że spora część technologicznych start-upów nie zdoła jej przeżyć, głównie ze względu na bierność klientów banków.

Gdyby miał pan wskazać ciekawy przykład współpracy szwajcarskich banków i fintechów, to co by pan wymienił?

Ciekawym przykładem jest viac.ch. Firma oferuje aplikację w ramach robo-doradztwa emerytalnego. Klient może mieć portfel wypełniony akcjami w aż 97 procentach, a do tego płaci niewiele za obsługę konta.

Ciekawe przykłady fintechów mógłbym mnożyć. Jednym z najciekawszych jest loanboox, który pomaga łączyć prywatne instytucje inwestycyjne z instytucjami publicznymi, takimi jak kantony, które poszukują kapitału. Wiele ciekawych projektów rozwija się także w zakresie kryptowalut.

Rozwój technologiczny gospodarki szwajcarskiej ma wspomagać projekt Digital Switzerland. Minister gospodarki Szwajcarii Johann Schneider-Ammann ogłosił niedawno wizję oparcia rozwoju sektora finansowego kraju na technologii blockchain. Podał za wzór hub technologiczny w mieście Zug. Na czym polega sukces tego miejsca?

Krypto-dolina w mieście Zug powstała wokół fundacji, która rozwijała technologię Ethereum [jednej z kryptowalut – przyp. red.]. Została ona wsparta przez władze w ten sposób, że usunięto jej z drogi wszelkie przepisy i regulacje, które mogły przeszkadzać w jej wzroście.

Czy model z Zug da się zastosować dla całego kraju? Odpowiedź zależy od tego, czy regulator i samo środowisko będzie umiało w szybki sposób oczyścić się z „czarnych owiec”, które szkodzą wizerunkowi branży, oraz czy nowe pomysły i projekty będą zwyczajnie na tyle wartościowe, by przyciągać kapitał.

Technologie – jak blockchain – zmienią bankowość, jaką znamy?

To zależy. Weźmy na przykład tajemnicę bankową – przy takiej wymianie informacji, jaka już ma miejsce, tajemnica bankowa jest martwa. Zresztą, została ona pogrążona dodatkowo przez unijną dyrektywę Payment Services Directive 2.

Tradycyjna bankowość już się zmienia, i to się dzieje błyskawicznie, w każdej dziedzinie, niezależnie czy mówimy o płatnościach, kredytach czy asset management. Pojawiają się takie rozwiązania, jak Revolut, które rewolucjonizują finanse. Prawdziwym punktem zwrotnym będzie jednak rozpoczęcie emitowania przez banki centralne własnych kryptowalut. Ten moment nadejdzie, pytanietylko kiedy. Banki centralne już powoli oswajają się z tą myślą, o czym świadczą choćby publikacje Banku Rozrachunków Międzynarodowych.

Co zaleci pan takiemu krajowi, jak Polska, który chce stać się bardziej innowacyjny, rozruszać sektor fintech?

Polska ma szansę osiągnąć sukces w tym zakresie, to pewne. Z rozmów z moimi kolegami z CFA Society Poland wiem, że macie fantastyczne kadry, świetnych specjalistów na rynku finansowym. Nie wiem zbyt wiele o polskiej scenie fintech, ale słyszałem, że wasz nadzór ma dość „ciężką rękę”. A to nie sprzyja rozwojowi fintech w żadnym kraju. Do tego dochodzą niepokoje odnośnie bieżącej sytuacji politycznej w Polsce, co z pewnością nie pomaga w rozwoju branży technologicznej.

Podsumowując: już nie tylko banki, zegarki i czekolada, ale także fintechy są symbolem szwajcarskiej gospodarki?

Nie da się ukryć, że fintechy sprawiły, że szwajcarska gospodarka znów jest widoczna na poziomie globalnym, a nasz sektor finansowy znów staje się innowacyjny i pełen życia.

Rozmawiał Piotr Rosik

Pod koniec 2017 roku w Szwajcarii działało 220 fintechów, wynika z raportu IFZ Fintech Study 2018. Według Swiss Venture Capital Report 2018 w latach 2012-2017 w szwajcarskie start-upy (głównie z sektora fintech i biotechnologicznego) zainwestowano ponad 4 mld franków.
Większość szwajcarskich fintechów oferuje produkty i usługi w zakresie zarządzania aktywami i bankowości. W 2017 roku pozyskały one z rynku około 400 mln franków na rozwój biznesu, z czego około 270 mln poprzez Initial Coin Offering, czyli na drodze emisji tokenów.

Christian Dreyer (CFA) – szef CFA Society Switzerland, organizacji zrzeszającej ponad 3 tys. posiadaczy tytułu CFA (Chartered Financial Analyst), czyli jednego z najbardziej prestiżowych i globalnych tytułów zawodowych przyznawanych w branży finansowej. W przeszłości pracował i w bankowości (JP Morgan, bank kantonalny), i w branży IT. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie w Sankt Gallen oraz prawa na Edinburgh University.