Ciągle słyszysz to samo? Tak ma być. Obowiązujące przepisy sprawiają, że rozgłośniom nie opłaca się poszukiwać nowych artystów. Ale to może się wkrótce zmienić.
Wystarczy spojrzeć na zestawienie najczęściej prezentowanych w radiu piosenek, by przekonać się, że polskie rozgłośnie nie przepadają za lansowaniem polskich wykonawców. Z przygotowanego przez ZPAV podsumowania 2017 r. wynika, że polska muzyka jest w odwrocie. W pierwszej dziesiątce znalazł się tylko jeden rodzimy wykonawca – Grzegorz Hyży z hitem „O Pani!”. Kolejne polskojęzyczne nagranie znalazło się na miejscu 19. – to Ania Dąbrowska z utworem promującym film „Porady na zdrady”.
Jak ZPAV zauważa w raporcie, polski repertuar (wykonywany w języku polskim) stanowi jedynie 14 proc. zestawienia Top 50 i 21 proc. zestawienia Top 100 Airplay 2017. Jeśli weźmiemy pod uwagę muzykę tworzoną w Polsce, lecz wykonywaną w innym języku (najczęściej angielskim), sytuacja poprawia się tylko nieznacznie: na 13. miejscu wylądował nasz reprezentant na konkursie Eurowizji Gromee, który ze Szwedką Mahan Moin nagrał przebój „Spirit”.

Byle po polsku

Prezentowanie anglojęzycznych nagrań polskich artystów nie leży w interesie rozgłośni. By zrozumieć dlaczego, trzeba zajrzeć do ustawy o radiofonii i telewizji. Punkt 2 art. 15 nakazuje stacjom przeznaczenie „co najmniej 33 proc. miesięcznego czasu nadawania w programie utworów słowno-muzycznych na utwory, które są wykonywane w języku polskim, z tego co najmniej 60 proc. w godzinach 5–24”. Ustawa przewiduje specjalną „premię” za nadawanie utworów debiutantów – taka piosenka liczona jest jako „200 proc. czasu nadawania utworu”.
Reklama
Zapisy ustawy pomagają w zrozumieniu, dlaczego w rozgłośniach radiowych słyszymy to, co słyszymy. Stacjom nie opłaca się prezentować hitów w rodzaju „Thank You Very Much” Margaret, „Son of the Blue Sky” Wilków, „My Music” Sistars, nie mówiąc już o repertuarze najsłynniejszych polskich grup metalowych, takich jak Behemoth czy Vader. Z playlisty wypadają wspaniałe debiutantki z tego roku, jak Pola Rise czy Rosalie – ich płytami zachwyciła się krytyka, ale dla rozgłośni nie są zbyt atrakcyjnym towarem. Wszyscy śpiewają po angielsku.