Jednocześnie szef rządu w Bratysławie podkreślił, że należy "wzmocnić wysiłki dyplomatyczne, abyśmy mogli przedłożyć rozwiązania dyplomatyczne nad wojskowe".

Słowackie MSZ oświadczyło, że "w sojuszniczej interwencji wymierzonej w infrastrukturę wojskową kontrolowaną przez rząd Syrii Republika Słowacka dostrzega próbę zapobieżenia dalszemu stosowaniu broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej w Syrii".

W słowackiej koalicji rządowej oraz w tworzących ją partiach zdania na temat sobotniego ataku w Syrii są podzielone - napisał w sobotę w wydaniu internetowym dziennik "Dennik N".

Krytyczna jest współrządząca Słowacka Partia Narodowa (SNS). Poseł tego ugrupowania, przewodniczący parlamentarnej komisji sprawa zagranicznych i bezpieczeństwa Anton Hrnko w wydanym oświadczeniu napisał, że SNS „jest zaniepokojona informacjami o użyciu siły w stosunkach międzynarodowych bez mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ i bez formalnego wypowiedzenia wojny”. „Nie podoba nam się, zwłaszcza gdy chodzi o naszych sojuszników, że w stosunkach międzynarodowych stosowana jest zasada +najpierw uderz, a dopiero później sprawdzaj, czy uderzenie było uzasadnione+” - dodał.

Reklama

W podobnym tonie wypowiedział się Lubosz Blaha, jeden z polityków największej partii w koalicji rządzącej, Smer–SD. „Ten atak był zaledwie mizerną demonstracją siły, niczego nie osiągnął, a dramatycznie pogorszył stosunki z Federacją Rosyjską (sojuszniczką Syrii - PAP), potwierdził, że zachodnie siły w swojej arogancji nie potrzebują żadnych dowodów na użycie broni chemicznej, a zamiast rozwiązań dyplomatycznych wolą prostacką siłę” – napisał Blaha na Facebooku.

Polityk podkreślił, że sojusznicza akcja „jest naruszeniem wszystkich wartości, które chce wyznawać Republika Słowacji - pokoju, (poszanowania) prawa międzynarodowego, suwerenności państw, a także dyplomatycznego i wielostronnego rozwiązywania sporów”.

Połączone siły amerykańskie, brytyjskie i francuskie przeprowadziły nad ranem w sobotę serię ataków w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej przez reżim Baszara el-Asada 7 kwietnia w mieście Duma na wschód od Damaszku; zginęło wówczas ponad 60 osób. Operacja koalicji rozpoczęła się o godz. 4 czasu lokalnego (godz. 3 w Polsce). Siły zbrojne USA podały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims.

>>> Czytaj też: Amerykańska koalicja przeprowadziła atak na Syrię. "Sojusznicy są przygotowani na długotrwałą operację"