PiS przestraszyło się sondaży, wpadło w panikę i proponuje księżycowe pomysły tylko po to, żeby przykryć problem z nagrodami, które przyznali sobie sami – tak szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer odniosła się do propozycji przedstawionych w sobotę podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości.

Podczas sobotniej konwencji PiS i Zjednoczonej Prawicy premier Mateusz Morawiecki zapowiedział m.in. obniżenie CIT dla małych i średnich firm z 15 do 9 proc., wyprawkę w wysokości 300 zł dla uczniów, 23 mld zł na program dla seniorów Dostępność+, nowy fundusz dróg lokalnych w wysokości co najmniej 5 mld zł. Zapowiedział także obniżkę składek ZUS dla małych firm.

Według Lubnauer żaden z tych pomysłów nie spowoduje, że "komukolwiek z Polaków będzie żyło się lepiej". "Jeżeli chcą obniżać podatki, jeżeli są pieniądze w budżecie proponuję jedno: wróćmy do VAT sprzed kryzysu" – mówiła posłanka na konferencji prasowej w Krakowie.

Przypomniała, że Nowoczesna złożyła taki projekt i że na czas kryzysu VAT został podniesiony z 22 na 23 proc. i z 7 na 8 proc. (nastąpiło to od 1 stycznia 2011 r. – PAP). "Kryzys minął, mamy wzrost gospodarczy. Najwyższy czas zrealizować obietnicę wyborczą i wrócić do VAT: 22 i 7 proc. Wtedy odczują to wszyscy przy każdych zakupach" - mówiła Lubnauer.

Zdaniem Lubnauer pomysły PiS mają przykryć "problem z sondażami, problem z nagrodami i problem, że PiS już dawno zaczął być traktowany jako premie i stołki".

Reklama

"Jeżeli przyjrzymy się bliżej tym propozycjom, to widać na ile one są niepoważne. CIT obniżony z 15 proc. do 9 proc. dla mikroprzedsiębiorstw. CIT od takich przedsiębiorstw to jest zaledwie 0,7 proc. wpływu z CIT-u. To nie dotyczy prawie nikogo" - mówiła Lubnauer. "Większość małych przedsiębiorców jest opodatkowana przy pomocy PIT-u. Jeżeliby PIT obniżyć z 19 proc. do 18 proc. to oni by to odczuli. Tamto obniżenie nie daje im nic" – zauważyła posłanka.

Jak dodała obniżony ZUS miał obwiązywać już od 1 stycznia, ale został oprotestowany przez związki zawodowe. "Pomysł wraca. Ale jak dotąd PiS już dwukrotnie podniósł ZUS małym przedsiębiorcom: raz, gdy podnosił najniższą krajową to się przeniosło na podwyższenie ZUS, a drugi raz, kiedy osobom lepiej zarabiającym zniósł próg 30-krotności i oni płacą większy ZUS" - mówiła przewodnicząca Nowoczesnej.

Według niej kolejny pomysł - wyprawka dla każdego ucznia zaczynającego naukę w szkole podstawowej i średniej w wysokości 300 zł - być może powinien być inaczej ulokowany. "Być może, jeżeli są pieniądze w budżecie, powinniśmy wprowadzić wyprawkę, ale tylko dla tych dzieci, które nie korzystają z +500 plus+. Po raz kolejny mamy bezmyślne rozdawnictwo, bez pomysłu, jak to zrobić racjonalnie. Ale przecież nie o racjonalność chodzi a o populizm" – oceniła Lubnauer.

Jej zdaniem propozycja emerytur dla kobiet wychowujących czwórkę lub więcej dzieci to przepis na "dezaktywizację kobiet". "A co z kobietami, które ciężko pracowały mimo wychowywania dzieci i wypracowały swoją emeryturę, często najniższą i mają być teraz zrównane z osobami, które nigdy nie pracowały?" - mówiła Lubnauer. Dodała, że często kobieta mająca czwórkę i więcej dzieci potrzebuje dostępu do lekarza, więc PiS powinien zrobić coś dla wszystkich Polaków i zreformować ochronę zdrowia.

"To są pomysły księżycowe. Nie chodzi o to, żeby coś zrobić. Chodzi o to, żeby zaistnieć" - oceniła.

Krytycznie odniosła się też do propozycji premii za szybkie urodzenie drugiego dziecka. "To jest w duchu tego, co proponował minister Radziwiłł - mnóżcie się jak króliki. Decyzja o dziecku powinna być decyzją przemyślaną, świadomą, wynikającą z planu rodziny a nie z tego, że ktoś mówi, że będzie dawał premię. Nawet z punktu widzenia medycyny nie jest tak dobrze, jeżeli dzieci rodzą się w bardzo krótkim czasie ze względy na organizm kobiety" – zaznaczyła Lubnauer.

Podczas sobotniej konwencji lider partii Porozumienie, wicepremier Jarosław Gowin mówił, że chciałby "by na gruncie nowej konstytucji wprowadzono głosowanie rodzinne - tak, by rodzice wychowujący małe dzieci dysponowali nie tylko głosem własnym, ale też głosem swoich dzieci".

Zdaniem Lubnauer ta propozycja jest "ośmieszeniem demokracji" i próbą przykrycia problemu ministra z opisanymi w tygodniku "Wprost" konkursami na projekty realizowane w uniwersytetach trzeciego wieku.

"Kwestia tego, że krewni i znajomi królika dostali grant, a jednocześnie krewni i znajomi królika ten grant opiniowali jest dużym problemem dla pana Gowina" – mówiła Lubnauer. "Uważam, że w tej sytuacji powinna zapaść decyzja o jego dymisji. W tym momencie jego pomysły księżycowe związane z głosowaniem rodzinnym traktuję jako próbę przykrycia tamtego tematu. Traktuję jako ośmieszenie demokratycznych wyborów" - oceniła.

"Co z rodziną, która ma rodziców myślących zupełnie inaczej, mających różne poglądy, z trójką dzieci? Czy sobie je podzielą? Czy będziemy mieć salomonowe wyroki za kogo ma głosować mama i za kogo ma głosować tata?" – pytała Lubnauer.

"Jest to pomysł śmieszny, pomysł głupi i pomysł, który w dodatku jest w konflikcie z demokracją, z zasadą, że każdy ma taki sam głos, każdy ma takie samo prawo do decydowania o przyszłości kraju. Minister Gowin tą propozycją po raz kolejny pokazał, że nie ma pomysłu na działanie, tylko ma pomysł na to, żeby w pewnym stopniu zrobić burzę w szklance wody" – podkreśliła szefowa Nowoczesnej.

Według Lubnauer konkurs dotyczący wsparcia dla uniwersytetów trzeciego wieku powinna zbadać być może prokuratura. "Z tego co wiem ma być wniosek NIK, a przede wszystkim jest to bardzo duża podstawa do dymisji pana ministra Gowina" - dodała.

Propozycje, które pady na konwencji PiS komentowali też politycy Nowoczesnej na konferencji prasowej w Sejmie.

Według posła Witolda Zembaczyńskiego konwencja PiS "nie była konwencją programową, tylko populistyczną szalupą ratunkową, mającą na celu doholować do wyborów zdruzgotany wizerunek PiS". Jego zdaniem, "ten festiwal obietnic można podsumować +plus plusa plusem pogania+, a hasło tej konwencji brzmi +miliony dla swojaków, a grosze dla Polaków+".

Działacz Nowoczesnej Mateusz Sabat powiedział, że propozycje premiera Morawieckiego to "wydmuszka, pewien chwyt propagandowy, który ma pokazać Polakom, że znowu coś dajemy". Zdaniem Sabata, 23 mld zł zapowiedziane przez premiera na program "Dostępność plus", to "obietnica czegoś, co jest już realizowane przez fundusze unijne i samorządowe".

W ocenie innego polityka partii Pawła Rabieja propozycje PiS to "efekt przypadkowego wzięcia kilku propozycji, które były gdzieś na stole i przykrycia tym paniki. "Po wzięciu nagród PiS chce przywrócić znowu wrażenie, że są partią aktywną i uczciwą, która ma propozycje dla Polaków" - zaznaczył. Jak jednak podkreślił, "raz utraconą uczciwość jest bardzo trudno przywrócić".

>>> Czytaj też: Jak będzie koszt niższego CIT dla budżetu? Gruza: To zależy od wybranego wariantu