Propozycja wyprawki 300 zł dla uczniów przed rozpoczęciem roku szkolnego absolutnie nie wynika z jakichkolwiek oszczędności; to są dodatkowe pieniądze, źródło finansowania zostało już wskazane - powiedziała w czwartek minister edukacji narodowej Anna Zalewska.

Wprowadzenie wyprawki w wysokości 300 zł dla każdego ucznia szkoły podstawowej i ponadpodstawowej zapowiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki na konwencji Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczonej Prawicy. Zaznaczył, że wyprawka będzie wydatkiem stałym, "który zaplanowaliśmy na ten sierpień, ale też na wszystkie kolejne sierpnie, czyli przed rozpoczęciem roku szkolnego w szkołach podstawowych, ponadpodstawowych". Koszt programu oszacował na ok. 1,4 mld zł.

Minister edukacji pytana była w czwartek na konferencji prasowej o ten projekt. Podkreśliła, że propozycja 300 zł dla uczniów przed rozpoczęciem roku szkolnego "absolutnie nie wynika z jakichkolwiek oszczędności". "Pojawiło się sformułowanie, że coś wydarzy się z darmowymi podręcznikami. Absolutnie nie. Darmowe podręczniki są dla wszystkich szkół podstawowych i przekształcanych gimnazjów i jest na to kwota ponad 500 mln zł. W budżecie na 2019 r. również zaplanowano (środki na ten cel - PAP)" - powiedziała szefowa MEN.

"To są dodatkowe pieniądze, to nie są pieniądze w subwencji oświatowej. Źródło finansowania już zostało wskazane. Zadeklarowaliśmy państwu, że będziemy systematycznie pokazywać szczegółowe rozwiązania. W następnym tygodniu już państwo je zobaczą, dlatego, że zwyczajnie jest napięty terminarz. Chcielibyśmy do końca sierpnia wypłacić pieniądze w sposób absolutnie najprostszy. Dlatego, żeby rzeczywiście było to wsparcie przed zakupami przed 1 września" - dodała.

>>> Czytaj też: 300 zł wyprawki. Kto i kiedy otrzyma dodatek?

Reklama