W ramach budżetu europejskiego mogłaby powstać rezerwa, która wspiera kraje mające problem z migrantami; nie powinno się jednak używać budżetu UE jako kary dla tych, którzy inaczej patrzą na kwestię przyjmowania tych osób - ocenił premier Słowacji Peter Pellegrini.

Nowy szef słowackiego rządu przebywał środę z wizytą w Warszawie na zaproszenie premiera Mateusza Morawieckiego. Podczas wspólnej konferencji prasowej Morawiecki podkreślił, że Polska i Słowacja to dla siebie ważni partnerzy handlowi. Poinformował, że rozmowa z premierem Słowacji dotyczyła m.in. wieloletnich ram finansowych, funduszy regionalnych, przyszłych kierunków inwestycji związanych z budżetem UE. Morawiecki zaznaczył, że Polska i Słowacja myślą "praktycznie identycznie" o wieloletnich ramach finansowych UE.

"Muszę powiedzieć, że nasze relacje są na tak dobrym poziomie, że już podczas spotkania z premierem Morawieckim nie musieliśmy rozwiązywać żadnych ważnych dyplomatycznych problemów między naszymi krajami" - powiedział Pellegrini w TVP Info. Jak dodał, od samego początku rozmowy on i szef polskiego rządu mogli zająć się konkretnymi obszarami działań.

Pytany, czy polski rząd może liczyć na wsparcie Słowacji ws. art. 7, Pellegrini zwrócił uwagę, że Słowacja proponuje w tej kwestii "konstruktywny dialog". "Ja osobiście jestem przekonany, że ta sytuacja dzisiaj wygląda tak, że do głosowania dotyczącego art. 7 nie dojdzie" - ocenił.

Odnosząc się do nieoficjalnych informacji, zgodnie, z którymi odmowa przyjęcia migrantów mogłaby przełożyć się na otrzymywane z UE fundusze, Pellegrini uznał, że nie powinno się karać żadnego kraju "tylko dlatego, że troszeczkę inaczej patrzy (na tę kwestię) niż inny kraj".

Reklama

"Ja bym się zgodził raczej z tym, że w ramach budżetu europejskiego miałaby być wybudowana rezerwa, która by była na pozytywną motywacją tych, którzy mają problem z migrantami" - podkreślił słowacki premier. Jak dodał, "jako nagrodę" za pomoc migrantom można by zaoferować tym krajom "coś więcej" z budżetu. "Ale nie używajmy budżetu europejskiego jako kary dla tych, którzy inaczej widzą tę sprawę. To jest zła droga" - podkreślił Pellegrini.