Posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa zostało zwołane pomimo wątpliwości konstytucyjnych i politycznych; po Radzie spodziewam się "wszystkiego najgorszego": obsadzania Sądu Najwyższego, wpływu na kariery i postępowania dyscyplinarne - ocenił w piątek RPO Adam Bodnar.

W piątek ma się odbyć posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa - pierwsze po wyborze przez Sejm nowych sędziów-członków Rady i po rezygnacji I prezes SN Małgorzaty Gersdorf z funkcji przewodniczącej. Posiedzenie będzie poświęcone wyborowi nowego przewodniczącego KRS.

"Musimy pamiętać, że ciągle nie wiemy, kto popierał kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. Można się zastanawiać, był taki tekst prof. Wojciecha Sadurskiego nt. decyzji pani pierwszej prezes SN o jej hamletowskim dylemacie, czy zwoływać czy nie zwoływać i jakie będą tego konsekwencje. Doszliśmy do sytuacji, że Rada została zwołana, pomimo wszystkich wątpliwości i konstytucyjnych, i takich czysto, można powiedzieć politycznych, związanych z tym, jak zostali obsadzeni członkowie KRS" – powiedział Rzecznik Praw Obywatelskich w TOK FM.

Pytany, czego spodziewa się po Radzie, Rzecznik odparł, że "spodziewa się wszystkiego najgorszego". "Spodziewam się, że jej funkcjonowanie w tym składzie będzie prowadziło najpierw do obsady na nowo Sądu Najwyższego – tych miejsc, które będą się po odchodzących sędziach SN zwalniać oraz tych miejsc, które mają być utworzone na nowo, chociażby Izby Dyscyplinarnej SN" – wskazał.

RPO mówił, że spodziewa się także, iż "Rada będzie miała wpływ na kariery i awanse, być może postępowania dyscyplinarne sędziów, którzy będą mieli odwagę powoływać się na konstytucję, chronić prawa i wolności obywatelskie oraz działać w niektórych sytuacjach w sprzeczności z interesem władzy".

Reklama

Rzecznik przypomniał, że protestował przeciwko zmianie sposobu powoływania Rady. Podkreślił, że funkcją KRS jest stanie na straży niezależności sądów, a żeby to robić "trzeba być oddzielonym od władzy wykonawczej i jej wpływów".

"Mamy sytuację, w której to politycy, czyli partia rządząca plus Kukiz powołali większość składu Rady, to nie mam wielkich nadziei co do jej niezależności, niezależnie od tego, że osoby, które wchodzą w skład Rady, są sędziami i pewnie będą się kierowali własnymi przekonaniami" – ocenił dodając, że "sposób ich wyboru ma wpływ na ich legitymację i sposób funkcjonowania w Radzie".

Na początku marca - po wyborze przez Sejm 15 sędziów-członków Rady - prezes Gersdorf złożyła rezygnację z funkcji przewodniczącej KRS. Zgodnie z przepisem ustawy o KRS, to do niej - jako I prezes SN - należało zwołanie pierwszego posiedzenia Rady po zwolnieniu stanowiska przewodniczącego. Według ustawy o KRS posiedzenie w takiej sytuacji zwołuje "Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, który przewodniczy obradom do czasu wyboru nowego przewodniczącego".

Na początku kwietnia w siedzibie KRS odbyło się spotkanie członków Rady, w tym sędziów wybranych w skład tego organu przez Sejm. Z inicjatywą spotkania wystąpił przedstawiciel prezydenta w KRS Wiesław Johann. Wówczas 15 nowych członków KRS wystosowało list do I Prezes SN z prośbą o rozważenie jak najszybszego zwołania posiedzenia. Autorzy listu powołali się m.in. na "dobro sędziów, a także wymiaru sprawiedliwości, gdyż sędziowie, którzy są w dramatycznej sytuacji zdrowotnej, chcieliby przejść w stan spoczynku, a jest to uniemożliwiane".

Ostatecznie 13 kwietnia Gersdorf zwołała posiedzenie KRS na 27 kwietnia. "Stanęłam przed ogromnym dylematem prawnym i moralnym. Nie ma i nie było dobrego rozwiązania dla podjęcia takiej, czy innej decyzji. Zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze będą krytykowana, jednak według mnie pozycja I prezesa Sądu Najwyższego nie pozwala na gesty nieposłuszeństwa obywatelskiego" - oświadczyła wtedy Gersdorf. Jak wtedy podkreśliła, zwołanie posiedzenia Rady nie oznacza legitymizacji nowego prawa.

>>> Czytaj też: Konstytucja Biznesu: Co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone