Blokowanie w Rosji komunikatora Telegram odbyło się ze szkodą nie tylko dla tego serwisu, ale i dla wielu innych zasobów internetowych i ich użytkowników; to "cios dla całego Runetu" (rosyjskojęzycznego segmentu internetu) - ocenia firma internetowa Yandex.

"Nie uważamy tej sytuacji za normalną. Rynek rosyjski może rozwijać się tylko w warunkach otwartej konkurencji. Ograniczanie dostępu do rosyjskich i globalnych serwisów internetowych zaszkodzi przede wszystkim Runetowi. Brak swobody i wyboru dla użytkowników uważamy za najbardziej niebezpieczne następstwo blokady Telegramu" - głosi oświadczenie wystosowane przez Yandex, największą rosyjską firmę internetową.

Koncern poinformował, że jego adresy IP przez dwie godziny figurowały w rejestrze zakazanych stron, prowadzonym przez państwowego regulatora, urząd Roskomnadzor (Federalna Służba Nadzoru w sferze łączności, technologii informatycznych i masowego przekazu). Specjalnie powołana przez firmę wewnętrzna grupa monitorowała sytuację, a Yandex zapowiedział, że będzie żądał wyjaśnień od regulatora.

W nocy z czwartku na piątek wśród zakazanych stron internetowych znalazły się również adresy IP związane z niekórymi serwisami społecznościowymi - Facebookiem, Twitterem i rosyjskimi serwisami Odnokłassniki i VKontakte. Regulator wyjaśnił, iż był to przypadek, a zawiniła "specyfika techniczna w pracy systemu".

Yandex ostrzegł w piątkowym komunikacie medialnym, iż "brak jawności i konkurencji na rynku wewnętrznym prowadzi do spadku jakości produktów, na czym tracą użytkownicy". Zdaniem firmy, oznacza to również pozbawienie Rosji możliwości przyszłego konkurowania w sferze technologii na rynkach światowych.

Reklama

Roskomnadzor od 16 kwietnia blokuje na terenie Rosji komunikator Telegram. W procesie wprowadzania ograniczeń w dostępie do komunikatora, urząd zablokował w pierwszych dniach ponad 18 milionów adresów IP, które Telegram wykorzystywał do obchodzenia blokady. Te działania wywołały zakłócenia w działaniu innych, nie związanych z komunikatorem, stron i usług internetowych.

Z poważnymi problemami zetknęli się np. naukowcy. Zakłócenia w dostępie do stron internetowych sprawiły, że badacze na głównych uczelniach Moskwy - Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym czy Wyższej Szkole Gospodarki - mieli problemy z dostępem do sieci ResearchGate, archiwów wydawnictw i baz danych bibliotek czy systemów związanych ze składaniem grantów. Stowarzyszenie Pracowników Nauki skierowało list do premiera Dmitrija Miedwiediewa, prosząc o interwencję, by Roskomnadzor "wstrzymał szkodliwą działalność".

Na niedawnym spotkaniu z ekspertami z braży internetowej Roskomnadzor obiecał bardziej "punktowe" działania w procesie blokowania Telegramu. Krytycy regulatora oceniają jednak, iż takimi metodami nie zdoła on ograniczyć dostępu do komunikatora i będzie musiał nadal blokować miliony adresów IP.

Roskomnadzor zaczął blokadę po tym, gdy Telegram nie przekazał na żądanie Federalnej Służby Bezpieczeństwa kluczy kryptograficznych służących do deszyfrowania korespondencji przesyłanej za pomocą aplikacji.

>>> Czytaj też: Kryptowaluty w Twoim banku? 20 proc. instytucji finansowych planuje nimi obracać