Wbrew pozorom bardzo mocno przecenione domy i lokale nie zawsze wzbudzają duże zainteresowanie kupujących.

Zgodnie z powszechną opinią, nieruchomości stanowią bezpieczną lokatę kapitału. Długookresowe dane z takich rozwiniętych rynków jak amerykański czy brytyjski potwierdzają systematyczny wzrost cen domów, lokali oraz niezabudowanych działek. Trzeba jednak pamiętać, że istnieją wyjątkowe sytuacje, w których wartość nieruchomości może spaść prawie do zera. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl przeanalizowali ciekawe przykłady takiej drastycznej przeceny nieruchomości mieszkaniowych.

Detroit to miasto pełne domów kosztujących grosze

Drastyczna przecena nieruchomości zwykle wiąże się z głębokim kryzysem społecznym i ekonomicznym danego obszaru. Amerykańskie Detroit na pewno jest przykładem miasta pozostającego w takiej zapaści. Po swoim bankructwie z 2013 roku, Detroit na szczęście wykazuje pewne pozytywne symptomy. Poprawiły się między innymi statystyki dotyczące przestępczości, bezrobocia oraz aktywności ekonomicznej. Niektórych inwestorów przyciągają bardzo niskie ceny gruntów. Mimo tej poprawy, jak wskazuje portal RynekPierwotny.pl, Detroit nadal plasuje się na pierwszej pozycji w rankingach amerykańskich miast o najniższej jakości życia. Opisywaną sytuację odzwierciedlają bardzo niskie ceny domów na rynku wtórnym. Część tych budynków została wzniesiona jeszcze w latach 50 - tych i 60 - tych minionego wieku. Wtedy liczba ludności w stolicy amerykańskiej motoryzacji znacząco przekraczała 1,5 mln. W latach 80 - tych pomimo względnie dobrej kondycji gospodarczej, opisywane miasto liczyło sobie już niewiele ponad 1 mln mieszkańców.

Z Detroit na przedmieścia wyprowadzali się przede wszystkim biali Amerykanie zniechęceni spadkiem bezpieczeństwa i polityką władz miejskich, która była opresyjna wobec zamożniejszej ludności. Exodus bogatszych mieszkańców miasta rozpoczął się po zamieszkach na tle rasowym z 1967 roku i trwał przez ponad cztery kolejne dekady. Sam spadek liczby ludności Detroit o 60% (do 673 000 w 2016 r.), dobrze tłumaczy problemy ze sprzedażą wielu domów. Byłyby one trudno zbywalne nawet w warunkach lepszej kondycji gospodarczej całego regionu.

Reklama

>>> Czytaj też: Czy deweloperom zabraknie działek?

O skali przecen na rynku nieruchomości w Detroit najlepiej świadczą dane portalu Business Insider z 2011 r. Wspomniany portal znalazł w Detroit piętnaście domów, które można było kupić za mniej niż 100 dolarów. Kilka najtańszych budynków nadawało się jeszcze do zamieszkania. Od tamtej pory (2011 r.), ceny domów w Detroit wzrosły, a władze miasta nakazały rozbiórki licznych pustostanów. Dlatego, zdaniem ekspertów portalu RynekPierwotny.pl, nie można już znaleźć takich cenowych okazji jak siedem lat wcześniej. Tym niemniej, dane popularnego serwisu Zillow.com wskazują na obecność 50 domów w Detroit, których łączna cena ofertowa nie przekracza 10 000 USD. To bardzo niska cena jak na amerykańskie warunki (nawet jeśli dom wymaga wkładu finansowego).

Większe cenowe okazje znajdziemy we Włoszech…

Osoby zainteresowane tematem ekstremalnie tanich nieruchomości, powinny również zwrócić uwagę na Włochy. Ten śródziemnomorski kraj ma potężne problemy ze starzejącą się populacją. Demograficzne kłopoty najbardziej odczuwają niewielkie wsie oraz miasteczka. Nie bez powodu z Włoch coraz częściej zaczynają napływać informacje o ekstremalnych przecenach nieruchomości mieszkaniowych. Przykładem może być ciekawa oferta, jaką niedawno złożyły władze jedenastotysięcznego miasteczka Mussomeli z Sycylii. Lokalny samorząd wystawił na sprzedaż około 150 mieszkań za symboliczną kwotę (nawet 1 euro). Osoba nabywająca przecenione lokum, zobowiązuje się jednak do jego wyremontowania w ciągu trzech lat. Niespełnienie tego obowiązku będzie skutkowało utratą kaucji pobieranej przez miejskie władze (5000 euro). Mieszkania z Mussomeli znajdują się w kamiennych budynkach typowych dla południa Włoch. Niektóre z tych lokali, na pewno nadawałyby się do zasiedlenia po generalnym remoncie.

Bardzo tanio jest również za naszą zachodnią granicą

W kontekście tanich nieruchomości mieszkaniowych, warto również wspomnieć o terenie Wschodnich Niemiec. Nie znajdziemy tam lokali za symboliczne 1 euro lub kwotę mniejszą niż 100 dolarów amerykańskich. Tym niemniej, ceny nieruchomości mieszkaniowych zaraz za naszą zachodnią granicą, wydają się bardzo niskie w relacji do zarobków. Warto tutaj powołać się na dane niemieckich kas budowlanych LBS. Informacje zebrane przez te instytucje finansujące nieruchomości wskazują, że w 2017 r. kilkanaście niemieckich miast cechowało się dominantą cen używanych lokali na poziomie nieprzekraczającym 500 euro/mkw. Do tej grupy można zaliczyć między innymi Annaberg - Buchholz (375 euro/mkw.), Eisleben (400 euro/mkw.) oraz Zeitz (400 euro/mkw.). Postępujący kryzys demograficzny najprawdopodobniej jeszcze obniży ceny metrażu w wymienionych miastach oraz innych ośrodkach miejskich z obszaru byłego NRD.

>>> Polecamy: Ile metrów mieszkania można dziś kupić na kredyt przy średniej pensji?