Tylko co trzeci pracownik uważa, że jego szef dotrzymuje danego słowa, sprawiedliwie rozdziela zadania i nie eskaluje stresu w pracy. Na pytania dotyczące tego: czy ufają oni ludziom, dla których pracują, czy są dumni z tego, co robią, a także czy lubią swoich kolegów z pracy, pozytywnej odpowiedzi udzieliło zaledwie 35-42 proc. ankietowanych pracowników.
Dla porównania wyniki w najlepszych firmach na całym świecie wynoszą przynajmniej 60 proc.
Na przełomie grudnia 2008 r. i stycznia 2009 r. firma Great Place to WorkR Institute Polska (GPTWI) przeprowadziła ogólnopolskie badanie poziomu zaufania Polaków do zatrudniających ich firm.
W anonimowej ankiecie udział wzięło ponad 1,2 tys. respondentów ze wszystkich województw. Najliczniejszą grupę stanowiły osoby zatrudnione w sektorze MŚP, w przedziale wiekowym od 26 do 34 roku życia.
W opinii badanych miejsca pracy, w których są oni zatrudnieni, dalekie są od miana wspaniałych. Na pytania dotyczące tego: czy ufają oni ludziom, dla których pracują, czy są dumni z tego, co robią, a także czy lubią swoich kolegów z pracy, pozytywnej odpowiedzi udzieliło zaledwie 35-42 proc. ankietowanych. Dla porównania wyniki w najlepszych firmach na całym świecie wynoszą przynajmniej 60 proc.
Reklama
- To pierwszy w Polsce raport odnoszący się do zaufania. Do tej pory badano jedynie opinie, postawy, satysfakcję czy zaangażowanie pracowników, nigdy zaś czynnik, który determinuje zaangażowanie - zaznacza na wstępie dr Maria Zakrzewski, psycholog i szef zespołu badań ilościowych w GPTWI.
Jak podkreśla dr Maria Zakrzewski, kiepski wynik naszych firm w sondażu to lekcja dla polskich menedżerów.
- Polacy zarzucają kadrze niedotrzymywanie danych obietnic, faworyzowanie wybranych osób, niewystarczającą troskę o psychiczny komfort pracy, a także ograniczone kompetencje - wylicza dr Maria Zarzewski.

Badania to ściana płaczu

Zdaniem Mika Kuczkiewicza, prezesa polskiego oddziału firmy doradczej Hay Group, która od 20 lat bada na świecie opinie i klimat w organizacjach, ankieta przeprowadzona wśród przypadkowej grupy osób, jak miało to miejsce w przypadku badania GPTWI, wskazuje na bardzo duży stopień frustracji Polaków. Jest on jednak związany bardziej z mentalnością narodową niż rzeczywistym kryzysem relacji w firmach.
- W anonimowych ankietach chętniej wypowiadają się ludzie, którym wiedzie się gorzej niż zadowoleni. Udział w badaniu osoby te traktują jako możliwość poskarżenia się na bezpośrednie kierownictwo, które, jak pokazują także inne badania, jest w Polsce bardzo źle spostrzegane - komentuje Mik Kuczkiewicz.
Prezes Hay Group uważa, że relacje z bezpośrednim szefem mają dla Polaków strategiczne znaczenie.
- W rozwiniętych krajach ludzie są uodpornieni na zachowanie szefostwa. W Polsce pracownicy liczą na szefa, a kiedy ten zawodzi bądź nie spełnia pokładanych w nim nadziei, wali się im świat - podaje przykład.

Szef jak szlachcic na zagrodzie

Profesor Kazimierz Krzysztofek, socjolog z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Warszawie, przyznaje, że Polacy różnią się od pracowników ze starej UE czy USA, ale nie tym, jak podchodzą oni do swoich szefów, tylko tym, po co pracują. Na Zachodzie praca spełnia silną funkcję rozwojową i poznawczą. W Polsce jest ona dla przeważającej grupy osób źródłem dochodu i niczego więcej.
- 90 proc. Polaków nie ufa nikomu poza rodziną. Pracodawcy postrzegani są jako krwiopijcy i podstępni wyzyskiwacze. Z drugiej strony właściciele firm uważają, że każdy pracownik chce ich oszukać, naciągnąć i spirala nieufności się nakręca - mówi socjolog.
Źródeł tych patologii Jacek Dymowski, menedżer Instytutu CSR, Values Grupa Firm Doradczych doszukuje się jeszcze w czasach PRL.
- Przez kilka dziesięcioleci prywatnego przedsiębiorcę przedstawiano jako złodzieja. Szybkie dorabianie się na początku lat dziewięćdziesiątych też zrobiło swoje. W efekcie mamy bardzo niski poziom zaufania do przedsiębiorców i pokolenie, które wychowało się w kulcie skóry, fury i komóry. Pokolenie to obecnie zajmuje już stanowiska kierownicze, a materialistyczny model wartości, na którym wyrosło, nie sprzyja zaufaniu, szacunkowi czy nawet uczciwości - mówi dobitnie Jacek Dymowski.

Zaufanie się opłaca

Wszystko to, szczególnie w zbliżającym się do nas kryzysie, nie poprawia atmosfery w firmach i wymaga bardzo głębokiej przebudowy. Zmian, które pozwolą powrócić do wartości etycznych, ideałów kupieckiej rzetelności czy poczucia misji społecznej itd.
O tym, że warto jest zainwestować w dobre relacje w firmie: uczciwość, szacunek, koleżeńskość i wiarygodność, świadczą twarde badania biznesowe. Firmy oceniane przez pracowników jako wspaniałe miejsca pracy, w których panuje klimat zaufania, lepiej radzą sobie z kryzysem niż konkurencja. Trafia do nich średnio sześć aplikacji na jedno miejsce pracy, co ułatwia wyławianie talentów. Mniejsza jest w nich także rotacja i absencja, wyższa zaś innowacyjność. Aż 97 proc. Najlepszych Miejsc Pracy wprowadziło w ciągu trzech lat nowe produkty na rynek. To z kolei ma bezpośrednie przełożenie na wartość przedsiębiorstwa. Według danych Russell Investment Group z 2008 roku inwestowanie w te firmy przyniosłoby kupującemu ich akcje dwukrotnie wyższy zwrot z inwestycji, niż inwestowanie w inne spółki giełdowe.