"Deficyt w handlu zagranicznym w wysokości 0,7 mld zł jest wynikiem lekkiej zadyszki, którą w tym roku obserwujemy w Niemczech” - powiedział.

Według danych GUS eksport Polski wyrażony w euro wyniósł 52,5 mld euro, natomiast import 53,4 mld euro. Oznacza to, że po raz pierwszy od miesięcy mamy ujemne saldo w bilansie handlowym (minus 0,9 mld euro, wobec dodatniego 0,7 mld euro w analogicznym okresie ubiegłego roku. Dodał też, że wartość eksportu rok do roku wzrosła o 3,7 mld euro.

"To oznacza, że nasze firmy w dalszym ciągu zwiększają sprzedaż za granicę, tyle, że dynamika ta jest nieco niższa" - wskazał. Ekonomista zaznaczył też, że wzrosty kilkunastoprocentowe, czyli takie, jakie notowaliśmy w ostatnich latach, będą trudne do osiągnięcia ze względu na "wyższą bazę wyjściową".

W ocenie Zubera wzrost ten to efekt zwiększenia konsumpcji, spowodowanej m.in. efektem 500+, a także poprawą na rynku pracy i podwyżkami wynagrodzeń. Drugą przyczyną zwiększenia wartości importu jest drożejąca ropa, a jednocześnie rosnący popyt na nią spowodowany wzrostem gospodarki - wymienił. "Nie można też wykluczyć, że większe zakupy zagranicą nakręcają uruchomione w tym roku inwestycje infrastrukturalne, zarówno te krajowe, jak i samorządowe - powiedział Zuber.

Reklama

Ekonomista dodał też, że beneficjentami wzrostu gospodarczego są firmy, które notują poprawę wyników finansowych. Z danych GUS wynika, że wynik finansowy przedsiębiorstw w Polsce wyniósł 177,3 mld zł wobec 157,4 mld zł przed rokiem, a jego obciążenia ukształtowały się na poziomie 27,4 mld zł (wobec 23,8 mld zł). Wynik finansowy netto wyniósł 149,9 mld zł i był wyższy o 12,1 proc. niż przed rokiem.

"Trzeba jednak pilnie obserwować dane napływające z gospodarki niemieckiej - mówił Zuber. "Jeżeli wyhamowanie będzie się pogłębiać, to może wpłynąć to na polski przemysł" - przewiduje. Dodał jednak, że na razie za wcześnie mówić, że to jest poważny problem.(PAP)

autor: Ewa Wesołowska