Przytaczając te deklaracje przedstawicieli kierownictwa antysystemowego ugrupowania prasa, stacje radiowe i telewizyjne podkreślają, że słowa, jakie padły w zeszłym roku i w minionych miesiącach, przed marcowymi wyborami najlepiej dowodzą, jak trudna i jak dużym ryzykiem obciążona może być koalicja rządowa obu tych frakcji.

Rokowania w sprawie koalicji prowadzą liderzy obu ugrupowań: Luigi Di Maio z Ruchu Pięciu Gwiazd i przywódca prawicowej Ligi Matteo Salvini. Obaj oficjalnie zapewniają, że są na "ostatniej prostej", jednak środowa prasa pisze o kłopotach z porozumieniem i wypracowaniem ostatecznej wersji wspólnego programu rządu oraz z uzgodnieniem, kto będzie premierem.

"Ruch Pięciu Gwiazd nigdy nie zawrze sojuszu z partiami politycznymi, które przyczyniły się do katastrof we Włoszech"- mówił w zeszłym roku deputowany tej formacji w poprzedniej kadencji parlamentu Alessandro Di Battista. W ten sposób zwrócił uwagę na to, że Liga, wtedy jeszcze pod nazwą Liga Północna, była koalicjantem we wszystkich trzech rządach Silvio Berlusconiego. Dodał następnie: "Liga pójdzie swoją drogą, a my będziemy działać wyłącznie na własny rachunek".

Podobne stanowisko przedstawił wtedy założyciel ruchu Beppe Grillo, który zwracając się do polityków centroprawicy, w tym do lidera Ligi Matteo Salviniego oświadczył: "Bądźcie spokojni. Ruch Pięciu Gwiazd nie zawiera sojuszy z tymi, którzy od dekad są wspólnikami w niszczeniu Włoch".

Reklama

W zeszłym roku jeden z najważniejszych wtedy parlamentarzystów ruchu, obecnie przewodniczący Izby Deputowanych Roberto Fico zapewnił w wywiadzie: "Nie będzie żadnego sojuszu z Ligą, nic nie będziemy z nimi robić, bo my to coś innego; idziemy inną drogą".

"Kiedy słyszę, jak ktoś mówi o sojuszu z Ligą, to dla mnie jest to science-fiction w czystej postaci; to samo, gdy słyszę o zbieżnościach programowych, to wykluczone" - mówił Fico. Wyraził opinię, że programy obu ugrupowań są "nie do pogodzenia".

W czerwcu zeszłego roku kandydat na premiera, Luigi Di Maio przypomniał w studiu telewizji RAI, że pochodzi z okolic Neapolu na południu. "O tej części Włoch Salvini mówił, że Wezuwiusz powinien zalać ją płonącą lawą. Nie mam najmniejszego zamiaru być częścią ruchu, który zawarłby przymierze z Ligą Północną" - oświadczył Di Maio. Powtórzył to kilka miesięcy później w radiu.

Na blogu ruchu znalazła się zaś opinia, że Matteo Salvini jest "gorszy" od Matteo Renziego z centrolewicy i Silvio Berlusconiego "razem wziętych".

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)