Sąd w Amsterdamie rozpoczął w czwartek przesłuchania związane z odwołaniem przewodniczącego holenderskiej antymuzułmańskiej Partii na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa od wyroku uznającego go za winnego podżegania do dyskryminacji.

"To czego nie byli w stanie zrobić mi islamiści, prokuratorzy próbują zrobić i tak - zniszczyć wolność wypowiedzi" - napisał Wilders na Twitterze przed początkiem przesłuchań. Rzecznik polityka nie poinformował czy szef PVV pojawi się w czwartek w sądzie.

Wilders odwołuje się od wyroku z 2016 roku, gdy został skazany za "podburzanie do dyskryminacji" podczas partyjnego wiecu. Zapytał na nim swoich sympatyków czy wolą "mniej czy więcej Marokańczyków" w Holandii. Gdy tłum odpowiedział "Mniej, mniej!", Wilders obiecał: "Zajmiemy się tym".

Kryteria według których oceniano przemówienie Wildersa "były niejasne" oraz zostały "zastosowane wybiórczo" wobec szefa PVV - oświadczył na początku przesłuchania adwokat polityka Geert-Jan Knoops.

Sądowe przesłuchania w sprawie apelacji Wildersa mają potrwać do 6 czerwca; wyrok zapadnie prawdopodobnie miesiąc później. Prokuratura domaga się kary 5 tys. euro. Holenderska konstytucja w pierwszym artykule zakazuje dyskryminacji z jakichkolwiek powodów.

Reklama

Wilders zaznacza, że nigdy nie wzywał do przemocy, a liczba Marokańczyków w Holandii powinna zostać ograniczona zgodnie z obowiązującym prawem.

Lider PVV utrzymuje, że islam to "faszystowska ideologia" i wzywa do ograniczenia imigracji z krajów muzułmańskich, zamykania meczetów i zakazu Koranu. W związku z tym, że islamiści wielokrotnie grozili mu śmiercią od 2004 roku korzysta z 24-godzinnej ochrony.

Partia na rzecz Wolności zajęła drugie miejsce w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych w Holandii. Jak ocenia Reuters, Wilders jest "liderem holenderskiej opozycji oraz jedną z najbardziej prominentnych postaci europejskiej skrajnej prawicy".

>>> Czytaj też: Polacy wracają? "Times": Spadek liczby pracowników z Europy Wschodniej na Wyspach jest rekordowy