Rosnąca cena ropy na międzynarodowych rynkach i umacnianie dolara z powodu zaostrzenia sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie to główne czynniki wzrostu cen paliw w Polsce - ocenił w rozmowie z PAP prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu Tomasz Pisula.

Jak przypomniał szef PAIH, dolar zdrożał o ok. 30 groszy od lutego. "Trend jest od kilku miesięcy cały czas wzrostowy" - podkreślił.

Jak zaznaczył, drożeje też ropa. "Jej cena na przestrzeni również kilku ostatnich miesięcy poszła w górę od średniego poziomu 60 dol. za baryłkę do ponad 70 dol. W zależności od gatunku ropy, od tego gdzie ona jest kupowana, ceny wahają się nawet od 70 do prawie 80 dol. za baryłkę. To są ceny bardzo wysokie" - wskazał Pisula. Dodał, że część analityków amerykańskich prognozuje, że "baryłka ropy może wrócić do poziomu 100 dol.".

Według Pisuli przyczyn należy upatrywać m.in. w zaostrzeniu sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie - a ściślej w konflikcie USA - Iran. Amerykański prezydent Donald Trump ogłosił 8 maja, że wycofuje USA z międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem, i zapowiedział, że "potężne sankcje" wobec Teheranu wchodzą natychmiast w życie. Zawarta w lipcu 2015 roku umowa między sześcioma mocarstwami: USA, Francją, Wielką Brytanią, Chinami, Rosją i Niemcami a Iranem miała na celu ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie sankcji. Wyjście USA z tego układu było jedną ze sztandarowych obietnic wyborczych Trumpa.

"Iran jest jednym z największych producentów w regionie z bardzo dużymi złożami, który dotychczas nie wykorzystywał swojego potencjału eksportowego, bo mu na to nie pozwalały embarga i sankcje. Twarda polityka amerykańska, której należało się spodziewać w momencie powołania na szefa departamentu stanu Mike'a Pompeo zaowocowała tym, że Stany usztywniły swoje stanowisko. I tu widać, że miesiąc miodowy pomiędzy USA a Iranem prawdopodobnie się skończył. Być może bezpowrotnie" - ocenił szef PAIH.

Reklama

Iran to trzeci co do wielkości producent ropy w OPEC. "Czyli z rynku może wypaść jeden z główny producentów, który ma dużo taniej ropy o bardzo dobrej jakości. To producent, który ze względu na wieloletnie sankcje, nie był w stanie zawalczyć o swoje miejsce na rynku" - wskazał.

Odnosząc się do kwestii efektu geopolitycznego drożejącej ropy Pisula wskazał też na konflikt w Syrii i niestabilną sytuację w Iraku. "Ponadto konflikt pomiędzy Arabią Saudyjską i Katarem, z którego powodu Katar - też istotny eksporter - stracił dostęp do portów, gdzie tankował ropę i gaz i sprzedawał je dalej" - wyjaśnił Pisula.

Jak podkreślił Pisula, niestabilność polityczna na Bliskim Wschodzie to jest główny czynnik tego, z czym mamy do czynienia na rynku światowym w odniesieniu do ceny ropy i gazu. "To zdecydowanie przełożyło się na ceny ropy i w ogóle paliw w Polsce" - powiedział.

Pisula zauważył, że jest wielu producentów, którzy mogliby pompować surowiec ze swoich złóż i więcej wpuszczać na rynek. "Ale celem krajów OPEC, takich jak Arabia Saudyjska, Kuwejt czy ZEA nie jest nasz komfort i dostarczenie nam dostatecznej ilości paliw płynnych, tylko zarobienie możliwie dużo na eksporcie. Dla nich to, że Iran ma kłopoty z eksportem jest bardzo dobrą wiadomością. Kraje te prawdopodobnie nie będą się starały kompensować możliwie zwiększonym wydobyciem problemów Iranu, tylko będą się starały się zarabiać jak najwięcej na wyższych cenach paliw" - podkreślił szef PAIH.

Według Pisuli być może Arabia Saudyjska ze względu na bliższe relacje z USA "da się uprosić i w geście dobrej woli wpuści na rynek więcej produkcji, żeby ceny nie podniosły się oszałamiająco", ale jej celem nie jest zachowanie ciągłości dostaw, tylko "wyciągnięcie możliwie wysokiej marży ze sprzedaży paliw płynnych".

Jak ocenił Pisula, zjawisko drożejącej ropy i gazu jest dla Polski niekorzystne. "Nawet nie z tego względu, że więcej płacimy za paliwa na stacjach benzynowych, tylko dlatego, że Rosjanie będą znowu mieli pieniądze na zasilanie swojej machiny wojennej. Z wielkim niepokojem patrzę na wzrost cen ropy i gazu. Nie ze względu na zwiększone dochody szejków arabskich, tylko dlatego, że są to pieniądze, które mogą jeden do jednego przełożyć się na zbrojenia w Rosji. Konflikt na Ukrainie był finansowany przede wszystkim wpływami ze sprzedaży surowców energetycznych, wówczas o rekordowych cenach, wynoszących ponad 125 dolarów za baryłkę ropy" - mówił.

Pisula, pytany o perspektywy cen, powiedział: "To wróżenie z fusów".

Jak podkreślił, światowe trendy nieubłagalnie przełożą się na ceny benzyny na polskich stacjach. "Są różnice w cenach ropy - czy się ją kupuje w Kanadzie, USA czy w Kuwejcie. Są różne gatunki ropy, co też ma duży wpływ na cenę finalną paliw, ale w aktualnej sytuacji mówimy o znacznym podniesieniu ceny wyjściowej na całym rynku" - podkreślił. Dodał, że jeżeli baryłki ropy będą drożały w tym tempie co teraz, to ceny również na polskich stacjach paliw będą rosły.

Pisula ocenił, że tzw. opłata emisyjna, która ma obowiązywać w Polsce od przyszłego roku, nie wpływa znacząco na ceny paliw na naszych stacjach. "Opłata jeszcze nie weszła w życie, a paliwo już drożeje. Widzimy zatem, że cenę kształtują w głównej mierze inne czynniki. Wiadomo, że składniki fiskalne nie sprawiają, że produkt końcowy jest tańszy, ale w sytuacji, w której w dwa miesiące produkt wyjściowy drożeje o 16 proc., a dodatkowo waluta, którą za niego płacimy również idzie w górę o prawie 10 proc., to jest to ten podstawowy składnik, który decyduje o finalnym koszcie paliwa na stacjach. Polacy na dystrybutorach benzyny widzą właśnie efekt tego mnożnika" - wskazał.

>>> Czytaj też: Europejskie firmy zaczynają wycofywać się z Iranu. Dostawy nie będą ubezpieczane