Kanada chce mieć dobre stosunki gospodarcze z Chinami, ale rząd federalny zablokował sprzedaż wielkiej firmy budowlanej Aecon Group na rzecz państwowej firmy z Chin. Powodem są kwestie bezpieczeństwa narodowego.

Aecon Group to notowana na giełdzie w Toronto firma z Calgary, ze 140-letnią tradycją, która budowała m.in. CN Tower w Toronto. W grudniu ub.r. akcjonariusze zdecydowali, że sprzedadzą swoje akcje chińskiej CCCC International Holdings (CCCI), transakcja miała mieć wartość 1,5 mld dolarów kanadyjskich. Tak duże transakcje zgodnie z Investment Canada Act (ustawa o inwestycjach zagranicznych w Kanadzie z 1985 r.) muszą zostać zaakceptowane przez rząd federalny, który ma też prawo przeprowadzić przegląd transakcji pod kątem bezpieczeństwa narodowego. Jak w środę poinformował w komunikacie minister ds. innowacji Navdeep Singh Bains, rząd zablokował transakcję, „aby chronić bezpieczeństwo narodowe”. W komunikacie nie podano szczegółów, ale Aecon Group prowadzi m.in. remonty infrastruktury wojskowej.

Decyzja rządu Kanady nie dotyczy zwykłej transakcji biznesowej: CCCI należy do chińskiego konglomeratu China Communications Constructions Company, jednej z największych na świecie firm inżynieryjno-budowlanych, która w 64 proc. jest własnością chińskiego rządu. Bank Światowy przez lata nie dopuszczał CCCI do przetargów w związku ze skandalem na Filipinach, a w Bangladeszu rząd zablokował udział w przetargach innej firmie należącej do chińskiego konglomeratu po zarzutach łapówkarskich.

Jak donosiły kanadyjskie media, rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych wezwał kanadyjski rząd, by „porzucił uprzedzenia”.

Kanadyjskie media zwracają uwagę, że decyzję Ottawy należy widzieć w kontekście rosnącej liczby pytań o rzeczywiste intencje Pekinu w przejęciach zachodnich firm. Dziennik „The Globe and Mail” przypomniał, że tylko w minionych dwóch latach chińskie firmy wydały 290 mld dolarów amerykańskich na niefinansowe inwestycje zagraniczne. Dziennik wskazywał, że np. Niemcy w ub.r. wzmocniły uprawnienia rządu federalnego do blokowania transakcji, a Australia i również Niemcy wskazują na powiązania chińskich inwestycji z próbami wywierania nacisku na lokalne władze.

Reklama

>>> Czytaj też: Chińska siła robocza gwałtownie się kurczy. Państwo Środka może podzielić los Japonii

Podobne obawy ma też rząd Danii w sprawie planów inwestycyjnych chińskich firm na Grenlandii – podkreślał brytyjski „The Guardian”. Dziennik przypomniał, że administracja amerykańska zablokowała kilka transakcji właśnie ze względu na bezpieczeństwo narodowe. „Są powiązania łączące chińskie firmy z partią komunistyczną i wywiadem, które są powodem do obaw wśród zachodnich rządów” - mówił cytowany w „The Globe and Mail" dyrektor wykonawczy Australian Strategic Policy Institute Peter Jennings.

Z kolei Bloomberg przypomniał, że zablokowanie przejęcia Aecon Group to trzecia już tego typu decyzja rządu premiera Kanady Justina Trudeau ze względu na bezpieczeństwo narodowe.

Kanadyjskie partie opozycyjne – Nowi Demokraci i konserwatyści - poparły decyzję rządu Trudeau.

Problemem poprzedniego rządu był Nexen, kupiony w 2013 r. przez CNOOC. Jeszcze przed finalizacją transakcji, we wrześniu 2012 r., kanadyjski wywiad (CSIS) ostrzegł rząd Stephena Harpera, że przejęcia kanadyjskich firm przez chińskie mogą zagrozić bezpieczeństwu narodowemu.

Jak wówczas pisał dziennik „The National Post”, rządzący konserwatyści zabiegali o zwiększenie wymiany gospodarczej z Chinami. Obecnie rząd liberałów dąży do rozpoczęcia negocjacji z Chinami w sprawie umowy o wolnym handlu. Jednak niedawna wizyta Trudeau w Pekinie nie przyniosła rezultatów.

Magazyn „Maclean’s” cytował profesora nauk politycznych na Uniwersytecie Brock Charlesa Burtona, który uważa, że zgoda Ottawy na transakcję oznaczałaby dla Waszyngtonu ugodowość w relacjach z Chinami. „Kanadyjczycy są coraz bardziej świadomi, że ekonomiczne powiązania z Chinami oznaczają korzyści dla niektórych sektorów i elity politycznej, ale są one istotnym kosztem dla suwerenności Kanady i biznesowych możliwości dla przeciętnego Kanadyjczyka” - powiedział Burton.

Dla przeciętnego Kanadyjczyka, szczególnie w Toronto i Vancouver, a ostatnio w Montrealu, problemem stali się chińscy inwestorzy, którzy kupują nieruchomości. Organizacje brokerów nieruchomości nigdy nie wspierały tezy o wpływie nierezydentów na wzrost cen, jednak w Vancouver, a potem w aglomeracji Toronto wprowadzono dla nierezydentów specjalny 15-proc. podatek od wartości kupowanej nieruchomości. Chiński portal Juwai.com podawał w ub.r., że w 2016 chińscy inwestorzy w sektorze nieruchomości wydali ponad 100 mld dolarów amerykańskich na zakupy w Chinach i poza Chinami. Kanada jest wśród pięciu najchętniej wybieranych krajów.

>>> Czytaj też: Otwierać się na Chiny czy się ich obawiać? [DEBATA]