Zaznaczył jednak, że najlepszym rozwiązaniem dla obu zakładów jest realizowanie zapisów specustawy stoczniowej. "Specustawa daje szansę na prowadzenie działalności stoczniowej, jest próbą uwolnienia zakładów w Gdyni i Szczecinie od balastu zaszłości" - podkreślił Gawlik.

W poniedziałek związkowcy stoczni Gdynia poinformowali media, że wspólnie ze związkami ze Szczecina przygotowali list, w którym apelują do premiera Donalda Tuska o renegocjowanie z KE stanowiska w sprawie przyszłości stoczni Gdynia i Szczecin.

"Decyzje Komisji Europejskiej dotyczące polskich stoczni zapadały w jakościowo innej sytuacji gospodarczej niż obecna. Było to jeszcze przed załamaniem amerykańskiego systemu finansowego, który szybko nabrał globalnego charakteru" - piszą w liście szefowie NSZZ "S" i związku "Stoczniowiec" obu stoczni, a także gdyńskiego związku Pracowników Gospodarki Morskiej.

Autorzy pisma podkreślają, że obecnie KE z powodu kryzysu finansowego "przymyka oczy" na pomoc publiczną, jaką rządy poszczególnych krajów UE udzielają swoim bankom czy firmom, w tym stoczniom.

Reklama

Gawlik podkreślił w rozmowie z PAP, że trudna sytuacja w stoczniach nie jest wynikiem obecnego kryzysu, lecz "efektem działań, podejmowanych w poprzednich latach".

"Kiedy wpłynie do nas prośba związków zawodowych (o renegocjowanie z KE jej decyzji w sprawie stoczni - PAP), to można ewentualnie ją rozpatrywać. Na pewno sytuacja jest trudna, a może nawet nieodwracalna, biorąc pod uwagę wszczęty już proces kompensacji stoczni w Gdyni i Szczecinie, który musimy realizować, a także sytuację ekonomiczną zakładów" - powiedział Gawlik.

"Ewentualne wstrzymywanie działań (związanych z realizacją specustawy stoczniowej - PAP) jest bardzo trudne i ryzykowne, a nawet nieodpowiedzialne ze strony rządu. Nie wiemy przecież, jaki byłby efekt ewentualnie podjętych rozmów z Komisją Europejską" - dodał wiceminister.

Zapewnił, że resort skarbu jest w ciągłym kontakcie z KE. "Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Komisją Europejską, która bacznie obserwuje realizację procesu kompensacji" - powiedział.

"Ten proces jest zaawansowany. Myślę, że ze szkodą dla procesu, byłaby próba jego odwrócenia, nie znając skutków ewentualnie podjętych rozmów z Komisją Europejską" - dodał.

W końcu ub.r. KE uznała za nielegalną pomoc finansową, jaką polski rząd udzielił stoczniom w Gdyni i Szczecinie. KE dała polskiemu rządowi czas do czerwca br. na sprzedaż majątku obu stoczni. Do tego czasu zakłady mają też zwolnić wszystkich pracowników (w Gdyni jest to około 5200 osób, w Szczecinie - niespełna 4 tysiące).

Szczegóły związane z wyprzedażą majątku oraz zwolnieniami zostały zawarte w specustawie stoczniowej, która weszła w życie 6 stycznia br. Zgodnie z ustawą, sprzedaż majątku obu stoczni ma się odbyć w otwartym, nieograniczonym przetargu. Przepisy nie gwarantują produkcji statków w sprzedanych stoczniach. (PAP)

dol/ krf/ jra/