Amerykańskie okręty wojenne przepłynęły w niedzielę w pobliżu Wysp Parcelskich na Morzu Południowochińskim, do których prawa roszczą sobie Chiny - podaje agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła we władzach USA.

Rozmówca agencji poinformował, że niszczyciel rakietowy Higgins oraz krążownik rakietowy Antietam przepłynęły w odległości 12 mil morskich (ok. 22 km) od Wysp Parcelskich.

Chiny roszczą sobie prawa do większości akwenu Morza Południowochińskiego, przez który rocznie transportowane są towary i surowce o szacowanej wartości ponad 5 bln dolarów. Roszczenia terytorialne dotyczą Spratly i Wysp Paracelskich, i od lat wywołują konflikty z krajami regionu, m.in. z Wietnamem, Filipinami, Brunei i Tajwanem, który sam uważa się za niezależny od Pekinu. Roszczeń tych nie uznają inne państwa regionu ani Stany Zjednoczone.

Reuters zauważa, że choć niedzielna operacja była planowana od miesięcy, a Stany Zjednoczone regularnie prowadzą działania egzekwujące wolność żeglugi, tym razem nastąpiły one w newralgicznym momencie.

W środę USA wycofały zaproszenia chińskiej armii na wielonarodowe ćwiczenia wojskowe RIMPAC na Pacyfiku, argumentując tę decyzję postępującą militaryzacją Morza Południowochińskiego przez ChRL. Resort obrony USA wskazał na "mocne dowody", że Chiny rozmieściły przeciwokrętowe pociski rakietowe, systemy rakietowe ziemia-powietrze i elektroniczne urządzenia zagłuszające na spornych obszarach w rejonie archipelagu Spratly, do którego różnych części zgłaszają także roszczenia Wietnam, Malezja i Brunei. Wezwano Chiny do usunięcia tych systemów.

Reklama

W reakcji rzecznik chińskiego MSZ Lu Kang podkreślił, że Chiny mają suwerenne prawa do Morza Południowochińskiego. Z kolei chińskie ministerstwo obrony uznało, że "zamknięcie drzwi" nie pomaga w budowaniu wzajemnego zaufania i współpracy wojskowej pomiędzy USA a Chinami.