• Jaka wygląda procedura wejścia do strefy euro?

- Pierwszym i podstawowym etapem jest wypełnienie przez państwo kandydujące kryteriów fiskalnych i monetarnych, wymaganych traktatem z Maastricht. Ponadto kandydat do przyjęcia euro musi co najmniej przez dwa lata przebywać w systemie ERM2. Kolejnym etapem jest złożenie odpowiedniego wniosku do Komisji Europejskiej, która bada, czy w dłuższym okresie czasu państwo wypełnia wymagane traktatem wskaźniki. Jeśli wszystko się zgadza, jest wyrażana zgoda na przystąpienie do strefy euro. Następnie w sprawie przyjęcia euro wypowiada się Europejski Bank Centralny oraz Parlament Europejski. Kolejne etapy są już mniej istotne, bowiem decydujący głos mają KE i EBC, które oceniają wypełnienie kryteriów fiskalnych i monetarnych. Później państwo kandydujące do przyjęcia europejskiej waluty rozpoczyna przygotowania techniczne, dotyczące między innymi wydrukowania odpowiedniej ilości banknotów, wyprodukowania monet i przygotowania całej logistyki związanej z wprowadzeniem nowej waluty.

• Jakie kryteria trzeba spełnić?

- Chodzi przede wszystkim o spełnienie przesłanek przewidzianych traktatem z Maastricht. Kryteria fiskalne dotyczą długu publicznego, który nie może przekraczać 60 proc. PKB, oraz deficytu finansów publicznych nieprzekraczającego 3 proc. PKB kraju kandydata. Kryteria monetarne odnoszą się do wysokości stóp procentowych banku centralnego, poziomu inflacji nie wyższego niż przeciętny poziom w trzech krajach członkowskich o najniższych poziomach inflacji. Kryteria musza być spełnione jeszcze przed przystąpieniem do strefy euro. Państwo członkowskie ma także obowiązek przebywania przez okres nie krótszy niż dwa lata w systemie ERM2, tzn. w korytarzu walutowym, w którym kurs waluty w stosunku do euro może się odchylać najwyżej +/- 15 proc. Z punktu widzenia tak dużego kraju jak Polska będzie to sytuacja wyjątkowo uciążliwa. Przede wszystkim dlatego, że należy się spodziewać ataków spekulacyjnych na polską walutę. Wprawdzie waluta słowacka nie doświadczyła presji spekulacyjnej, ale głównie dlatego, że jest to mała gospodarka, a z punktu widzenia dużych krajów europejskich wręcz gospodarka marginalna. Śmiem jednak twierdzić, że waluta polska ze względu na wielkość naszej gospodarki będzie przyciągała spekulantów. Niestety, rzadko kiedy problem ten jest rozważany. Często mówi się natomiast, że zmarnowaliśmy czas, zwlekając z wejściem do korytarza walutowego, gdzie kurs polskiej złotówki mógłby się odchylać tylko +/-15 proc. od kursu ustalonego, a każde odchylenie powyżej albo poniżej tej wartości zobowiązuje NBP do interwencji. Gdybyśmy byli w korytarzu walutowym, najprawdopodobniej ataki walutowe spowodowałyby, że NBP do tej pory nie miałby już żadnych rezerw walutowych.

Reklama

Dlaczego obserwujemy tak duże wahania kursu polskiego złotego?

- To, co się dzieje z kursem, to niewątpliwie odzwierciedlenie sytuacji naszej gospodarki, gospodarki kraju rozwijającego się i nowego państwa członkowskiego, a po części jest to zapewne wynik operacji spekulacyjnych. Spekulanci grają bowiem na dewaluację złotego, na razie bez specjalnych nadziei, że interweniuje NBP. W sytuacji gdy będziemy w korytarzu walutowym, będą oni atakować tak długo, aż NBP będzie musiał interweniować. To jest bardzo poważne niebezpieczeństwo i dlatego powinniśmy ustabilizować kurs naszej waluty przed dniem wejścia do systemu ERM2. Narodowy Bank Polski później sam nie da zwyczajnie rady. Problemem do poważnej debaty jest także konieczność zmiany zapisów polskiej konstytucji, dotyczących kwestii walutowych, przed wejściem do systemu ERM2.Wejście do tego systemu i dopiero debata nad zmianami w konstytucji przy takich różnicach politycznych mogłoby być zabójcze dla polskiej waluty.

Czy przyjęcie euro przyspieszy rozwój gospodarki w naszym kraju?

- Celem strategicznym naszego państwa powinno być skracanie dystansu do krajów starej EU, choćby tych najsłabiej rozwiniętych. Według wyliczeń, które parę lat temu prowadziło Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, przy założeniu, że PKB w Polsce będzie corocznie rosło przynajmniej dwa razy szybciej niż średnia unijna, to dystans do najsłabszych krajów starej Unii, a więc Portugalii i Grecji, oszacowano na mniej więcej 20 lat. Przyjęcie euro przyniesie raczej konsekwencje w postaci spowolnienia rozwoju gospodarczego Polski, choć są ekonomiści, którzy twierdzą, że będzie inaczej. Poligonem doświadczalnym w tej sprawie dla Polski będzie Słowacja. Moim zdaniem, jeżeli celem strategicznym jest skracanie dystansu rozwojowego, to Polska powinna wejść do strefy euro raczej później niż szybciej.

Jakie mogą być konsekwencje przyjęcia euro przez Słowację?

- Choć rok 2009 ze względu na ogólnoświatowy kryzys nie jest najlepszym rokiem do badania wpływu euro na gospodarkę tego państwa, obawiam się, że zaobserwujemy poważne spowolnienie rozwoju gospodarczego Słowacji. A przecież Słowacja przez ostatnie lata była liderem pod względem szybkości rozwoju. Rozgorzeje zapewne dyskusja, na ile jest to skutek przyjęcia euro, a na ile ogólnoświatowej recesji. Niestety, instrumenty Europejskiego Banku Centralnego nakierowane są na gospodarki największe i najważniejsze dla strefy euro, a więc niemiecką i francuską. Słowacka gospodarka z punktu widzenia EBC będzie raczej gospodarką marginalną. Chciałbym przy okazji przypomnieć dane dotyczące poziomu wzrostu PKB opublikowane przez Eurostat za lata 2002-2007, a więc od momentu, kiedy fizycznie wprowadzono walutę euro w pierwszych 12 krajach UE. Porównując poziom PKB w starych krajach UE, znajdujących się poza strefą euro, to jest w Anglii, Szwecji czy Danii i PKB krajów, które przyjęły europejską walutę, widzimy, że PKB w krajach, które pozostały przy swoich walutach, wzrastało przynajmniej dwukrotnie szybciej niż w krajach strefy euro. Są to rzeczywiste dane pochodzące z dość długiego, bo sześcioletniego okresu. Dobrze jest zadedykować je euroentuzjastom, aby spróbowali wyjaśnić to zjawisko.

Kiedy powinniśmy zmienić konstytucję?

- Zmiana konstytucji jest kwestią polityczną. Należy pamiętać, że zmiana wymaga 3/5 głosów, więc do tego potrzebna jest rzetelna dyskusja z opozycją. Moim zdaniem do systemu ERM2 możemy wejść tylko i wyłącznie po zmianie konstytucji. Wejście wcześniej byłoby nieodpowiedzialne, gdyż uruchamiałoby ataki na naszą walutę. Dlatego też słysząc, że dalej trzymamy się mapy drogowej wejścia do strefy euro, i nie widząc jednocześnie szansy na zmianę konstytucji do czerwca, kiedy mielibyśmy wejść do ERM 2, jestem w najwyższym stopniu zaniepokojony.

Czy po przyjęciu euro ceny podstawowych produktów w Polsce mogą wzrosnąć?

- Nie chcę powiedzieć, że ceny wzrosną kilkukrotnie, ale obawiam się, że podstawowe produkty żywnościowe po wprowadzeniu euro mogą wyraźnie podrożeć w dłuższym okresie. Tej kwestii nie zobrazuje żaden oficjalny wskaźnik inflacji. Jak wiadomo, wskaźnik ustalany jest na podstawie koszyka, do którego wrzuca się wydatki przeciętnej rodziny. Niestety wydatki dużej części polskich rodzin nie odpowiadają temu koszykowi, gdyż te rodziny gros swoich wydatków przeznaczają na jedzenie i opłaty związane z mieszkaniem. Oficjalny wskaźnik inflacji nie odzwierciedla więc tego, co znajduje się w koszyku najuboższych rodzin, a więc nie odzwierciedla w pełni tego, co się dzieje z cenami podstawowych produktów żywnościowych. Po wprowadzeniu euro w Słowacji pojawiły się komunikaty, że prognozy związane z obawą wzrostu cen w ogóle się nie sprawdziły. Tymczasem nie chodzi o to, żeby ceny wyrażone w euro wzrosły od razu po przyjęciu nowej waluty. Jeżeli wprowadzi się rygorystyczne instrumenty kontroli cen, jest to trudne, jednak należy liczyć się z tym, że ceny wzrosną, gdy te instrumenty się zniesie. Dlatego moim zdaniem wzrost cen na Słowacji to kwestia czasu. Tak też było ze słynną francuską bagietką, która przed 2002 rokiem kosztowała 70 francuskich centymów, a po wejściu do strefy euro w ciągu roku podrożała do 1 euro, a więc cena wzrosła kilkunastokrotnie.

Czy ważna jest wysokość kursu po jakim Polska przyjmie nową walutę?

- Jeśli mielibyśmy poważnie debatować nad przyjęciem euro, to powinniśmy wejść do korytarza walutowego raczej przy słabszym niż przy mocniejszym złotym. Przy słabszym złotym poprawiamy warunki dla przedsiębiorstw w Polsce, dla polskich eksporterów, a więc tworzymy w kraju nowe miejsca pracy. Przy wejściu przy mocniejszym kursie do ERM2 poprawiamy z kolei warunki importerom, a więc miejsca pracy tworzą się poza naszymi granicami.