Według wojska izraelskiego kilka pocisków zostało przechwyconych przez system obrony powietrznej Żelazna Kopuła. Przy granicy ze Strefą Gazy włączył się alarm przeciwrakietowy.

Na Twitterze izraelska armia oskarżyła o atak palestyński Hamas, zaznaczając, że ta radykalna organizacja "ponosi odpowiedzialność za wszystko co dzieje się w i wychodzi ze Strefy Gazy". Według wojska we wtorkowych atakach użyto "irańskiego uzbrojenia".

W odpowiedzi na ostrzał izraelskie siły powietrzne przeprowadziły naloty na kilka pozycji Islamskiego Dżihadu i Hamasu w Strefie Gazy.

"Przeprowadziliśmy potężny nalot na infrastrukturę terrorystyczną, w tym na tunel" - powiedział we wtorek minister obrony Izraela Awigdor Lieberman. "Hamas oraz Islamski Dżihad płacą wysoką cenę i właśnie otrzymali rachunek" - dodał.

Reklama

Wcześniej premier Izraela Benjamin Netanjahu ostrzegł na konferencji prasowej, że armia "zareaguje siłą" na ataki ze Strefy Gazy.

Rzecznik Hamasu bronił wtorkowego ostrzału na państwo żydowskie, nazywając to "naturalną odpowiedzią na izraelskie zbrodnie" - przekazał Reuters.

Jak zwraca uwagę dziennik "Haarec", poranne ostrzelanie izraelskich gmin graniczących ze Strefą Gazy było pierwszym tego typu incydentem od końca marca, gdy rozpoczęły się palestyńskie protesty.

Według agencji Associated Press wtorkowy ostrzał moździerzowy to prawdopodobnie najsilniejszy ostrzał Izraela od konfliktu zbrojnego między państwem żydowskim i Hamasem w 2014 roku.

Ponad 120 Palestyńczyków zginęło, a tysiące odniosły obrażenia w organizowanych od 30 marca masowych protestach i starciach z izraelskimi żołnierzami na granicy Strefy Gazy i Izraela.

Hamas zapowiedział dalsze demonstracje. Izrael twierdzi, że krytykowane za brutalność działania wojska są konieczne do obrony izraelskiego terytorium, i oskarża Hamas o próby dokonywania ataków pod osłoną demonstracji. (PAP)

mobr/ ap/