Eksperci spodziewają się dynamicznego wzrostu ruchu lotniczego w ciągu najbliższych lat. To zjawisko będzie pochodną szybkiego rozwoju turystyki w skali globalnej. Ale aby się tak stało potrzebne są inwestycje w lotniska – ocenia Międzynarodowe Stowarzyszenie Przewoźników Lotniczych.

Zwiększenie liczby podróżnych z 4 mld w tym roku (według oficjalnej prognozy IATA) niemal dwukrotnie będzie jednocześnie wymagało zwiększenia zatrudnienia w branży lotniczej. Najwięksi producenci samolotów, Boeing i Airbus, szacują, że w ciągu 20 lat konieczne będzie wykształcenie, przeszkolenie i zatrudnienie od 534 do 637 tys. nowych pilotów maszyn pasażerskich oraz od 548 do 648 tys. techników lotniczych do obsługi i utrzymania samolotów na lotniskach. Jeśli zresztą chodzi o porty lotnicze, IATA szacuje, że ponad setka z największych, jak Atlanta, Chicago, Londyn, Frankfurt, Singapur czy Hong Kong, będzie w tym czasie wymagała rozwoju. – Konieczne do dotrzymania efektywności będzie nadążanie z nowymi inwestycjami na lotniskach za rosnącą liczbą podróżnych. I to już w następnej dekadzie – przewiduje Nick Carmen, wiceprezydent IATA.

W innym wypadku największe lotniska przestaną efektywnie i szybko obsługiwać pasażerów, w tym tranzytowych stanowiących dużą część ruchu. W praktyce uniemożliwi to lub co najmniej bardzo utrudni osiągnięcie do 2036 roku zakładanego wzrostu liczby pasażerów na świecie.

Oprócz inwestycji twardych, np. w rozbudowę infrastruktury do obsługi podróżnych, IATA rekomenduje konieczność zwiększenia automatyzacji procesów obsługi pasażerów. Chodzi np. o upowszechnienie tzw. self-cheków i self-boardingów, czyli dążenie do sytuacji, że to głównie na podróżnym, a nie przedstawicielu linii lotniczej, spoczywa odpowiedzialność za nadanie bagażu i uzyskanie dokumentu uprawniającego do wejścia na pokład samolotu. Ważne ma być również rozwijanie technologii screeningu, związanych z koniecznością prowadzenia kontroli bezpieczeństwa na lotniskach.

Reklama

To wszystko ma spowodować, że turystyka, która już dzisiaj jako branża odpowiada co roku za niemal 14 proc. wzrostu gospodarczego w skali świata oraz tworzy 3,6 proc. miejsc pracy, wciąż będzie jednym z najszybciej rosnących segmentów gospodarki światowej. I z drugiej strony – dzięki utrzymaniu dynamiki rozwoju będzie stale wpływać na wzrost liczby pasażerów linii lotniczych.

Równie ciekawie prognozy wzrostu liczby podróżnych wyglądają od polskiej strony. Rafał Milczarski, szef PLL LOT, deklaruje, że celem firmy jest duże zwiększenie liczby pasażerów na pokładach polskich samolotów i to jeszcze w oparciu o istniejącą infrastrukturę lotniskową, czyli głównie lotnisko im. Chopina w Warszawie, a także rozwijanie połączeń krótkiego i dalekiego zasięgu z Budapesztu.

- W tym roku spodziewamy się niespełna 9 mln pasażerów. Do 2027 roku, kiedy planowane jest otwarcie Centralnego Portu Komunikacyjnego, liczba pasażerów LOT-u może się potroić. Na pewno będziemy do tego dążyć – deklaruje Milczarski.