Podczas gdy prezydent zasiał niepewność wśród najważniejszych światowych polityków, ekonomiści większości banków z Wall Street w niewielkim stopniu zmienili swoje prognozy wzrostu gospodarczego na 2018 rok. Uważają bowiem, że wpływ międzynarodowych handlowych spięć będzie miał niewielki wpływ na gospodarkę.

Rynki obawiają się jednak, że Trump może posunąć się dalej. Jeśli zrealizuje on wszystkie swoje celne zapowiedzi, to obejmą one na dobra o wartości 475 mld dol., co może wpłynąć na wzrost inflacji bazowej nawet o około 15 pkt. proc. – wynika z szacunków Goldman Sachsa. To ciągle niewielki wzrost, ale powinien on przyciągnąć uwagę Fedu. Rezerwa Federalna może się wtedy zdecydować na agresywną zacieśnienie polityki monetarnej.

- Wpływ taryf na poziomie 50 mld tu czy tam sam w sobie jest stosunkowo ograniczony. Prawdziwym niebezpieczeństwem jest to, co może się wydarzyć później – powiedział Torsten Slok, główny międzynarodowy ekonomista Deutsche Banku.

Prawdziwe szkody cła mogą wyrządzić wtedy, gdy napięcia handlowe podkopią zaufanie biznesu, co wpłynie na ograniczenie przez nich wydatków kapitałowych i planowane inwestycje. Firmy zaczynają znowu inwestować po pokryzysowych latach posuchy w tym względzie. Zachęciła je do tego między innymi podatkowa reforma administracji Trumpa.

Reklama

MFW ostrzegło, że wojna handlowa może uderzyć w największy gospodarczy wzrost od 7 lat. – Wszyscy tracą na przedłużającej się wojnie handlowej – powiedział rzecznik prasowy MFW Gerry Rice.

Jak głębokie mogą być skutki wprowadzenia wojny handlowej? Ekonomiści Bloomberga szacują, że może ona kosztować globalną gospodarkę do 2020 roku nawet 470 mld dol. To mniej więcej wielkość gospodarki Tajlandii. Prognoza ta zakłada, że koszty importu do USA wzrosną na skutek nałożenia ceł o 10 proc., a reszta świata odpowie Jankesom w sposób, który wywoła identyczny skutek.

Polityka celna Trumpa nie pogorszyła jak dotąd znacząco nastrojów amerykańskich firm – wynika z badań Fed. Dominuje wśród nich generalnie optymistyczne nastawienie w kontekście wzrostu gospodarczego.

Zdaniem analityków ING Viraja Patela oraz Raoula Leeringa, aby można było mówić o wybuchu wojny handlowej, musiałoby dojść do dwóch sytuacji. Pierwszą z nich jest rozszerzenie ceł przez USA na inne sektory (co jest bardzo prawdopodobne w kontekście branży motoryzacyjnej). Po drugie, Trump musiałby odpowiedzieć na chińską politykę handlową z ostatnich miesięcy na przykład nałożeniem 20-proc. ceł na cały eksport azjatyckiego kraju.

>>> Polecamy: Niemcom żyje się coraz lepiej. Dlaczego nie dotyczy to kobiet?