W Austrii i we Włoszech współrządzą partie, które już po rosyjskiej agresji na Ukrainę podpisały z kremlowską Jedną Rosją umowy o współpracy. Ale lista przyjaciół Kremla w Unii Europejskiej na nich się nie kończy.

50 lat od pierwszego sowiecko--europejskiego kontraktu gazowego Wiedeń pozostaje stolicą, z którą Moskwę łączą interesy w sferze energetycznej.

Gdy prezydent Władimir Putin komplementował wczoraj nad Dunajem relacje rosyjsko-austriackie, nowy premier Włoch zapowiadał starania o zniesienie sankcji nałożonych na Rosję za uporczywe łamanie prawa międzynarodowego. Rzym i Wiedeń to ważne punkty na mapie przyjaciół Moskwy. W obu stolicach do rządów w ostatnim czasie weszły partie, które podpisały porozumienia o współpracy z kremlowską Jedną Rosją.

Wizyta przypadła w 50. rocznicę podpisania pierwszej zachodnioeuropejskiej umowy o zakupie gazu z ZSRR. W 1968 r. austriacki koncern ÖMV (który po latach pozbył się umlautu i przybrał nazwę OMV) zawarł umowę z Sojuzgazeksportem (obecnie znanym jako Gazprom Eksport). Także dzisiaj oba kraje łączą wspólne interesy energetyczne. OMV jest udziałowcem i czołowym promotorem gazociągu Nord Stream 2, który ma dostarczać do Europy Zachodniej gaz z pominięciem Polski, Białorusi i Ukrainy.

Polski rząd we współpracy z państwami bałtyckimi, częścią krajów nordyckich i Ukrainą stara się zablokować tę inwestycję, jednak Berlin, a w ślad za nim Wiedeń przekonują, że ma ona charakter biznesowy, a nie polityczny. Pojawiają się tezy, że rosyjski prezydent w trakcie wizyty w Austrii chciał zachęcać państwa europejskie do stawienia czoła polityce Donalda Trumpa wobec Iranu oraz karnym cłom nałożonym przez Waszyngton na aluminium, uderzającym w unijnych eksporterów. W ten sposób Moskwa miałaby działać na rzecz pogłębienia sporów transatlantyckich.

Reklama

Austria, która 1 lipca obejmuje półroczne przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, jest pierwszym celem zagranicznej podróży Putina po jego zaprzysiężeniu na drugą z rzędu, a czwartą w sumie kadencję prezydencką. Wybór tego kraju nie jest przypadkowy także z innego względu. Kanclerz Austrii Sebastian Kurz, który objął władzę w grudniu 2017 r., został opisany przez niemiecki „Handelsblatt” jako „najlepszy kumpel Putina w Europie”. Jego kraj nie znalazł się w gronie 19 państw UE, które zredukowały personel rosyjskich ambasad w reakcji na próbę zamordowania w Wielkiej Brytanii byłego szpiega Siergieja Skripala.

Współrządząca nad Dunajem Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) jest formalnym sojusznikiem Jednej Rosji. Partia nabrała prorosyjskich barw po zerwaniu z wieloletnim liderem Jörgiem Haiderem. Umowę podpisano w Moskwie w grudniu 2016 r., a więc dwa i pół roku po aneksji Krymu i agresji Rosji na Ukrainę, za które Bruksela nałożyła na Moskwę sankcje ekonomiczne i personalne.

– To czysto międzypartyjne stosunki. Jestem pewien, że Jedna Rosja chętnie nawiązałaby kontakty z innymi siłami politycznymi – przekonywał Putin w rozmowie z austriackim kanałem ORF.

– Najwyższy czas, by skończyć z tymi nieszczęsnymi sankcjami i znormalizować stosunki polityczne i gospodarcze z Rosją – mówił niedawno gazecie „Österreich” wicekanclerz Hans-Christian Strache, lider FPÖ. Niemal takie same słowa padły wczoraj we włoskim parlamencie podczas exposé nowego premiera. – Będę wspierał otwarcie z Rosją. Będziemy dążyć do rewizji systemu sankcji, zaczynając od tych, które niosą ze sobą ryzyko zrujnowania rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego – mówił Giuseppe Conte, nie precyzując, w jaki sposób restrykcje wymierzone w donbaskich rebeliantów i rosyjskich urzędników miałyby uderzać w organizacje pozarządowe.

Conte, podobnie jak Kurz, będzie współrządził z partią sojuszniczą Jednej Rosji. Koalicyjna Liga, na której czele stoi świeżo upieczony wicepremier i szef MSW Matteo Salvini, także podpisała porozumienie z ugrupowaniem Dmitrija Miedwiediewa, przewidujące m.in. wymianę informacji, już po rosyjskiej interwencji na Ukrainie – konkretnie w 2017 r. Rok wcześniej zdominowany przez tę partię regionalny parlament Wenecji Euganejskiej uznał Krym za część Rosji. I choć rezolucja nie miała żadnej mocy prawnej, została silnie nagłośniona przez kremlowską propagandę. Brytyjski „The Telegraph” sugerował nawet, nie podając konkretnych dowodów, że Liga i FPÖ korzystały z rosyjskiego wsparcia finansowego.

– Putin ma dziś w Europie więcej sojuszników niż w ubiegłym roku. Nowy włoski rząd to tylko kolejny dodatek. Austria od dekad udzielała silnego wsparcia inicjatywom Kremla, ale biorąc pod uwagę przejęcie przez FPÖ resortów siłowych, rosyjskie interesy znalazły się w ofensywie – mówi DGP Jakub Janda, dyrektor czeskiego instytutu European Values, specjalista w zakresie rosyjskich wpływów na Starym Kontynencie. – Niezależnie od wszystkich problemów ostatnich lat, nasz dialog z Austrią w sferze polityki, bezpieczeństwa i gospodarki nigdy nie został przerwany – mówił Władimir Putin w rozmowie z ORF.

Austria i Włochy to niejedyne państwa UE, na które Kreml może liczyć. W październiku 2016 r. Parlament Europejski przyjmował przygotowane przez Annę Fotygę (PiS) sprawozdanie w sprawie metod walki z rosyjską propagandą. Najniższe poparcie (poniżej 30 proc. głosów) raport zdobył wśród europosłów z sześciu państw: poza Austrią i Włochami chodziło także o Cypr, Francję, Grecję i Portugalię. W tandemie Berlin–Paryż, mimo wsparcia RFN dla projektu NS2, to właśnie ta druga stolica tradycyjnie wyraża więcej zrozumienia wobec Rosji. Prezydent Emmanuel Macron gościł niedawno na petersburskim forum gospodarczym.

Cypr i Grecja zostały określone mianem rosyjskich koni trojańskich już w 2007 r. w słynnym raporcie European Council on Foreign Relations. Ten stan rzeczy się nie zmienił. Putin w 2016 r. był z pompą przyjmowany przez lewicowego premiera Aleksisa Tsiprasa, który deklarował, że poprawa relacji z Kremlem to jego „cel strategiczny”. Ważną rolę w poszerzaniu wpływów odgrywa rosyjski oligarcha Iwan Sawwidi, z pochodzenia Grek, członek Jednej Rosji i dobry znajomy Putina. Sawwidi, który mieszka w Salonikach, otwarcie wspiera konserwatywną Nową Demokrację, faworyta kolejnych wyborów parlamentarnych.

Także poszczególne kroki premiera Węgier Viktora Orbána bywają zbieżne z rosyjską linią polityczną. Choćby blokowanie posiedzeń komisji Ukraina–NATO ze względu na konflikt o kształt ukraińskiej ustawy edukacyjnej, ograniczającej możliwości nauczania mniejszości węgierskiej w jej języku ojczystym (choć sama mniejszość na Zakarpaciu apeluje o kompromis i deeskalację sporu). Albo demonstracyjne poparcie macedońskiej opozycji, która sprzeciwia się wykuwanemu właśnie kompromisowi z Grecją w sprawie nazwy kraju. Układ z Atenami ułatwiłby Skopje integrację z NATO i UE, czemu Rosja aktywnie przeciwdziała.

Dotychczas nie było problemów z przedłużaniem okresu obowiązywania unijnych sankcji wymierzonych w Rosję. Obecny kończy się 15 września. Im więcej stolic będzie rządzonych przez przyjaciół Kremla, tym większe prawdopodobieństwo, że kolejnego przedłużenia nie uda się uzyskać.

>>> Polecamy: Europa zyska nowy rynek? Meksyk wprowadza cła odwetowe wobec USA