Prezydent Francji Nicolas Sarkozy popełnia błąd sprzeciwiając się delokalizacji francuskiego przemysłu motoryzacyjnego do innych krajów, gdyż takie działania są "samobójczym" zamachem na podstawy wspólnego rynku - pisze w czwartek "Liberation".

Dziennik nawiązał w ten sposób do oskarżeń o protekcjonizm gospodarczy, formułowanych przez Unię Europejską pod adresem Francji.

"Liberation" przypomina, że francuskie władze zdecydowały się przeznaczyć 6 mld euro na pożyczki dla wielkich rodzimych firm samochodowych, domagając się od nich w zamian powstrzymania zwolnień pracowników i zamykania francuskich fabryk.

Prezydent Sarkozy zapowiedział, że będzie się przeciwstawiał przenoszeniu fabryk samochodów, np. do Czech, by ratować zatrudnienie we Francji. W następstwie tych wypowiedzi Komisja Europejska oskarżyła francuskie władze o politykę protekcjonistyczną.

Według "Liberation", "trzeba bronić zatrudnienia w ramach UE, a nie, jak to chcą robić Włochy czy Francja, blokując delokalizacje między krajami unijnymi". "W przeciwnym razie naraża się na zagrożenie popyt wewnętrzny na rynku europejskim, czyli niezbędną sprężynę ożywienia gospodarczego" - pisze gazeta.

Reklama

Podkreśla także, że już od 1957 roku zasadą obowiązującą w krajach Wspólnoty Europejskiej jest wolny przepływ dóbr, osób i kapitału.

"Dziś, gdy kryzys przybiera na sile, byłoby samobójstwem odwracać się od tych pryncypiów, z których korzystali wszyscy Europejczycy. Wszelka pokusa do zamykania się w sobie czy przywileje dla narodowego przemysłu podkopują tę kruchą, lecz przynoszącą zysk budowlę" - zaznacza "Liberation".

Gazeta zwraca też uwagę, że koordynację polityki UE wobec kryzysu utrudnia postawa prezydenta Sarkozy'ego, który - jak pisze "Liberation" - "uważa się wciąż za lidera UE, podczas gdy tę funkcję sprawują (w tym półroczu) Czechy".

"Brutalne deklaracje Sarkozy'ego przeciw polityce brytyjskiej czy delokalizacjom na Słowację są nie na miejscu" - zaznacza dziennik, konkludując, że "Francja musi grać według reguł europejskich".