Wskaźnik Przyszłej Inflacji, prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ruchy cen towarów i usług konsumpcyjnych wzrósł w lutym po raz kolejny - podał instytut BIEC w komunikacie.

Analitycy BIEC prognozują, że tendencja do wolniejszego wzrostu cen utrzyma się w najbliższych miesiącach. Zwracają jednak uwagę na fakt, że sygnały świadczące o zmianie tendencji do obniżania się inflacji uległy nasileniu.

"Przez ponad rok wskaźnik sygnalizował wolniejsze tempo wzrostu cen, co obserwujemy obecnie i najpewniej tendencja ta będzie kontynuowana w najbliższych miesiącach" - napisano w komentarzu.

"Coraz silniej jednak dają znać o sobie sygnały świadczące o zmianie tendencji do obniżania się inflacji. Słabnąca wartość złotego powoduje wzrost cen surowców i towarów importowanych. Dodatkowo, rosnące koszty produkcji w kraju związane zarówno z drożejącym importem, jak i z dotychczasowym wzrostem kosztów pracy wyzwalają u krajowych producentów nadzieje na możliwość podnoszenia cen i ratowania w ten sposób topniejących w warunkach światowej recesji zysków" - napisano.

Zdaniem ekspertów BIEC, popyt wewnętrzny będzie utrzymywać się na wysokim poziomie.

Reklama

"Słabnący złoty powoduje wzrost cen importu co sprzyja nasilaniu oczekiwań krajowych producentów co do kształtowania się cen towarów oferowanych na rynek krajowy. Przy utrzymującym się wysokim popycie krajowym oczekiwania te mają szanse na realizację. Ten zaś na razie nie wykazuje oznak wyraźnego ograniczenia. Tempo wzrostu płac, choć pod koniec ubiegłego roku uległo zmniejszeniu, to jednak ciągle jest wysokie, zadłużenie gospodarstw domowych z tytułu kredytów wzrasta, zaś redukcje zatrudnienia nie mają na razie charakteru masowego. Wszystko to na razie podtrzymuje popyt wewnętrzny" - napisano w komentarzu.

BIEC spodziewa się, że w najbliższym czasie ceny importu mogą wzrosnąć.

"Oficjalne dane na temat cen importu nie wykazują do tej pory tendencji do wzrostu. Od kilku miesięcy zachowują się raczej stabilnie, co najprawdopodobniej związane jest ze spadkiem cen surowców. Jednak w najbliższym czasie wiele przemawia za ich wzrostem - o czym świadczy zarówno wzrost cen ropy, jak i osłabienie naszej waluty" - napisano.

Zdaniem analityków instytutu droższy import ropy naftowej oraz wzrost cen energii będą w najbliższych miesiącach sprzyjały podnoszeniu cen tej kategorii usług, co podwyższy koszty produkcji.

"W konsekwencji oznacza to dla konsumentów wzrost cen detalicznych, a dla producentów utratę zaplanowanych zysków" - napisano w komentarzu.

BIEC zwraca uwagę, że słabnący złoty niekorzystnie wpływa na wysokość zadłużenia skarbu państwa.

"Wzrastają koszty obsługi długu i rośnie jego złotowa wartość zaciągnięta w walutach obcych. Co więcej, pomimo determinacji rządu w kwestii nie powiększania długu w warunkach spowolnienia gospodarki, cel ten wydaje się trudny do osiągnięcia (...)" - napisano.

BIEC podał, że nieznacznie nasiliły się oczekiwania menedżerów firm co do podwyższania cen na produkowane przez nich wyroby.

"Od wiosny ubiegłego roku dominowały wśród nich opinie wskazujące na tendencję do obniżania cen. Ostatni miesiąc przyniósł nieznaczną zmianę, która oznacza, że przybyło firm, które skłonne są podnosić ceny, zaś ubyło tych, które zamierzają ceny obniżać. Zmiana ta jest co prawda niewielka i być może słabnący popyt wymusi w najbliższym czasie powrót do poprzedniej tendencji. Jednak w warunkach rosnących kosztów funkcjonowania przedsiębiorcy +testują+ wyższe poziomy cen sprzedawanych wyrobów" - napisano.

Analitycy BIEC uważają, że o rosnących kosztach wytwarzania świadczy nie tylko drożejący import i wyższe ceny usług, lecz również coraz wyższe koszty pracy.

W ich opinii jedynym komponentem, który działa w kierunku zmniejszania presji inflacyjnej jest spadek wykorzystania mocy produkcyjnych w sektorze przedsiębiorstw - z ponad 80 proc. w szczytowym okresie 2007 roku do ok. 68 proc. w chwili obecnej.

"Tak znaczna redukcja świadczy o rozprzestrzeniającym się spowolnieniu w gospodarce" - napisano.