Obecnie ponad jedna trzecia Amerykanów przyjmuje leki, które zwiększają prawdopodobieństwo zachorowania na depresję. Pacjenci, nie zawsze zdają sobie z tego sprawę – pisze Quartz.

W artykule naukowym opublikowanym w piśmie Journal of the American Medical Association pojawiła się analiza wpływu 200 leków na receptę (leków hormonalnych odpowiadających za kontrolę urodzeń, leków na nadciśnienie i choroby serca czy „painkillerów”) na występowanie poważnych skutków ubocznych. W analizie, która została oparta na ankietach przeprowadzonych z pacjentami w latach 2005-2014, zostało uwzględnionych 26 tys. dorosłych Amerykanów. Okazało się, że wielokrotnie zażywanie wspomnianych leków drastycznie zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na depresję.

Z analizy zespołu badawczego pod przewodnictwem Dimy Quato wynika, że około 4,7 proc. osób, które nie przyjmowały żadnych leków, których zażywanie niesie ze sobą ryzyko wystąpienia depresji jako skutku ubocznego, zachorowało na depresję. W przypadku osób, które zażywały jeden taki lek odsetek ten rośnie do 6,9 proc. Natomiast w przypadku chorych, którzy zażywali trzy lub więcej takich medykamentów, odsetek zachorowań na depresję rośnie aż do 15,3 proc.

Quato ostrzega, że niewiele ulotek leków zawiera informację o występowaniu tego typu skutków ubocznych, więc chorzy nie mają świadomości, że sobie szkodzą.

Reklama

>>> Polecamy: Najdroższy na świecie startup zajmuje się masową inwigilacją. To chińska technologia AI